Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

piątek, 26 października 2007

Strażnicy twoja mać

Po przegranych wyborach - jak donoszą niekoniecznie dobrze wtajemniczeni - Kaczyński-prezydent pobił Kaczyńskiego-premiera za jego nieskuteczność. Yaro mógł odnieść większe obrażenia, ale rozdzieliła ich mama...
Tyle powyborczego humoru, chociaż znacznie lepszy styl prezentuje Yaro-przegrany od Yaro-dumnego. Cudne wręcz wieści ujawnia właśnie Brat Mniejszy Mniejszy w wywiadzie, jakiego udzielił "Rzeczpospolitej". Kurde, ubaw po pachy: - Po pierwsze, moja wpadka w debacie z Tuskiem. Poszedłem na nią wymęczony, trochę chory i jednocześnie nieprzygotowany. I skończyło się źle. Druga sprawa – to, że Aleksander Kwaśniewski swym zachowaniem odebrał LiD trzy – cztery procent poparcia i dorzucił je PO. Sądzę też, że zaszkodziła nam sprawa Beaty Sawickiej. Trzeba było dać sobie z tym spokój. Ale Mariusz Kamiński sądził, że jeśli ujawni kulisy akcji CBA już po wyborach, to nikt tego nie usłyszy.
Po takim podsumowaniu zacząłem odczuwać odruch moczopędny. Jak to bowiem jest, że Yaro miałby być nieprzygotowany, jakiś wymęczony? Pamiętam dokładnie, że w dniu debaty Tusk bawił jeszcze w godzinach wczesnego popołudnia kilkaset kilometrów od Warszawy na spotkaniu wyborczym a Yaro okazywał się nieuchwytny. Poza tym jak ktoś się już zawodowo bawić chce w politykę, w nocy można go budzić a osobnik taki wyrecytuje wszystko zgodnie ze swoimi przekonaniami, na dodatek z odpowiednim komentarzem. O Olku Spromilonym - może w pewnym sensie i rację - tak obiektywnie - Yaro bym przyznał, gdyby nie elokwencja Kwaśniewskiego, który (nie tylko wzrostem) o głowę przerastał premiera. Ale za to z opowiastką o akcji CBA przeciwko ex-posłance Sawickiej wyżej przedszkola sięgać nie powinien, bo to nawet osobie działającej - niestety - z tak niskich pobudek nie przystoi.
Kiedy do tego dorzucimy jeszcze: - Nasza partia, w porównaniu z PO, w ostatnim okresie była rozmemłana, była partią szalejącego liberalizmu, który musi zostać ukrócony - mamy pełen obraz frustracji. Dziwnie to powyższe zdanie kojarzy mi się z tak zwaną samokrytyką, jaką partyjni towarzysze składać musieli przed kolektywem w przypadku naruszenia norm marksizmu-leninizmu. A wystarczy - szanowny Yaro - wyspowiadać się przed swym guru Tadeuszem, z zawodu ojcem, niedoszłym przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Nieprawdaż? A jak pojawiają się opowieści o żądzy powrotu do władzy i rozliczaniu zwycięzców z ich obietnic, śmiech tylko może ogarnąć.
Któż przecież tyle obiecywał (już nie będę się powtarzał, zapraszam do jednego z wcześniejszych postów)?
Dorzućmy jeszcze układy (za Bieruta: zaplute karły reakcji) i oligarchów (kułacy), możemy przestać mówić o partii prawicowej, bo ma to tyle wspólnego ze sobą, co zwyczajny burdel z dziewictwem. Przeca to bolszewizm (nie mylić z socjalizmem) czystej wody, a co najmniej komunizm.
I cosik jeszcze na zakończenie. Ostatnio dziecię moje dostało do napisania wypracowanie zatytułowane mniej więcej tak: Czy współcześnie istnieć może pojęcie patriotyzmu? Stwierdziłem, że tak, ale od razu wykluczyłem z tego grona Braci Mniejszych. Za owo rozliczanie, tropienie, knucie.
Będzie tak, że jeżeli w jakiejkolwiek dziedzinie coś nie będzie po myśli koalicji PO-PSL plus (niekoniecznie oficjalnie) LiD - Jedyni Prawi i Sprawiedliwi będą się cieszyć, a nawet dopomagać żeby nie wyszło. Może to nieco górnolotne, ale własne dobro z pewnością przerastać będzie w ich przypadku to, co nowa władza planuje zmienić.
I jeszcze jeden detal - chcą pilnować by była nadal IV RP.
Panowie i panie z PiS, ten kraj nazywa się Polska.

Sphere: Related Content

Brak komentarzy: