Dziś usłyszałem zdanie, właściwie kilka zdań, które początkowo mnie nieco wzburzyły, ale kiedy podszedłem do sprawy na chłodno, przyznałem rację. Otóż znajoma oznajmiła: Nie jestem patriotką. Dlaczego miałabym nią być, skoro ten kraj reprezentuje banda idiotów dbających tylko o swoją kasę, swoje interesy, mających w dupie wszystkich. Ten kraj nic mi nie dał, co najwyżej stres, a tego nie pragnę.
Przyszła chwila refleksji. Kurka wodna, nie można jej wyprowadzać z błędu, bo błędu w jej rozumowaniu nie ma.
Co dał nam ten kraj - młodym żadnych perspektyw na przyszłość, czyli brak pracy, brak szans na własne mieszkanie, skoro zarobki niskie, kredyty wysokie, becikowe na pieluchy wystarczy, a zresztą, ileż to becikowych można mieć, by później się nie zarżnąć przy dzieciach; dla tych w średnim wieku - strach przed utratą pracy (o ile takową mają), strach przed tym czy pracodawca w ogóle da wypłatę; starszym - obawa o życie na emeryturze, przed paranoicznym IPN i rentą wystarczającą na część opłat i chleb okładany - zamiast masłem i szybką - palcami.
No i zaczęła się dyskusja (bezalkoholowa). Chociaż znajoma pracuje w instytucji państwowej, jej pewność - mimo profesjonalizmu pełną gębą - zatrudnienia jest żadna. Jakieś idiotyczne plany sprzedaży, którymi osoba na jej stanowisku winna się w ogóle nie przejmować. Cała kupa elementów się zebrała z jej strony.
Dodałem swoich kilka. Co tu gadać, ot, przykład jeden, wspomniany powyżej - pracodawca nie płaci pensji, przestępstwem to nie jest, ale jak pracownik wyniesie dwie śrubki z firmy, sąd ma jak w banku. Pracodawcy grozi co najwyżej mandat w maksymalnej wysokości od inspekcji pracy. Pięć tysiączków. Co to dla niego? A po 1000 złociszy pracownikom nie płaci.
O majątki kleru, u którego na sznureczkach - niczym marionetki - chodzą samorządowcy, przekazując im tereny z upustem 90-99 procent, kiedy mogliby na nich zyskać grube miliony. Za to mam być wdzięczny ojczyźnie?
Za katolicką tradycję, która podczas II wojny światowej - ręką i rozumem papieża - popierała Hitlera?
Za co? Takich pytań mógłbym zadać jeszcze zbyt wiele, łącznie z tymi, co do roboty iść nie chcą, żyjąc od pokoleń z pomocy społecznej. Za nasze, podatników, pieniądze.
Fakt, patriotą jestem. Ale tylko wtedy, gdy gra nasza reprezentacja. Sportowa. Nie w piłce kopanej. Wtedy liczę, że naszym (oj, tylko pod względem narodowości) zawodnikom.
Sphere: Related Content
Przyszła chwila refleksji. Kurka wodna, nie można jej wyprowadzać z błędu, bo błędu w jej rozumowaniu nie ma.
Co dał nam ten kraj - młodym żadnych perspektyw na przyszłość, czyli brak pracy, brak szans na własne mieszkanie, skoro zarobki niskie, kredyty wysokie, becikowe na pieluchy wystarczy, a zresztą, ileż to becikowych można mieć, by później się nie zarżnąć przy dzieciach; dla tych w średnim wieku - strach przed utratą pracy (o ile takową mają), strach przed tym czy pracodawca w ogóle da wypłatę; starszym - obawa o życie na emeryturze, przed paranoicznym IPN i rentą wystarczającą na część opłat i chleb okładany - zamiast masłem i szybką - palcami.
No i zaczęła się dyskusja (bezalkoholowa). Chociaż znajoma pracuje w instytucji państwowej, jej pewność - mimo profesjonalizmu pełną gębą - zatrudnienia jest żadna. Jakieś idiotyczne plany sprzedaży, którymi osoba na jej stanowisku winna się w ogóle nie przejmować. Cała kupa elementów się zebrała z jej strony.
Dodałem swoich kilka. Co tu gadać, ot, przykład jeden, wspomniany powyżej - pracodawca nie płaci pensji, przestępstwem to nie jest, ale jak pracownik wyniesie dwie śrubki z firmy, sąd ma jak w banku. Pracodawcy grozi co najwyżej mandat w maksymalnej wysokości od inspekcji pracy. Pięć tysiączków. Co to dla niego? A po 1000 złociszy pracownikom nie płaci.
O majątki kleru, u którego na sznureczkach - niczym marionetki - chodzą samorządowcy, przekazując im tereny z upustem 90-99 procent, kiedy mogliby na nich zyskać grube miliony. Za to mam być wdzięczny ojczyźnie?
Za katolicką tradycję, która podczas II wojny światowej - ręką i rozumem papieża - popierała Hitlera?
Za co? Takich pytań mógłbym zadać jeszcze zbyt wiele, łącznie z tymi, co do roboty iść nie chcą, żyjąc od pokoleń z pomocy społecznej. Za nasze, podatników, pieniądze.
Fakt, patriotą jestem. Ale tylko wtedy, gdy gra nasza reprezentacja. Sportowa. Nie w piłce kopanej. Wtedy liczę, że naszym (oj, tylko pod względem narodowości) zawodnikom.