Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

piątek, 24 grudnia 2010

I kto to mówi?

Piąta kolumna w Polsce zwana przez niektórych duchowieństwem, batmanami, przewielebnymi i diabeł wie jakimi jeszcze określeniami zna się na wszystkim. Tym razem na handlu.
Przed marketami bowiem ustawili się dziś obrońcy pracowników, którzy w Wigilię musieli pracować do godziny 16.00. No i w telewizorni głosem popierającym ów protest był oczywiście ksiądz. Oświadczył, że takie kupczenie w dzień świąteczny jest nie na miejscu, bo święta rodzinnymi są, nie należy przedkładać zysków ponad (nie pamiętam jak to on odkładnie określił, ale chyba chodziło o coś w rodzaju idei świątecznej).
Któż to powiedział? Ksiądz. Bezczelny - moim zdaniem - typ. A co czarna rasa od wieków siedząca w tym kraju wyczynia w tenże dzień świąteczny? Pasterkę. Ciekawe czy na niej z tacą jakiś koleś nie lata wśród tych, co przyszli do marketu z krzyżem na dachu i zbiera kasę? Odpowiedź jest prosta.
Dlatego wolę handel towarem, nie pasożytów duchowych, których nazywam faryzeuszami.
Pogodnych świąt!

P.S.
Na jednym z portali wyczytałem dziś, że Benedykt XVI zapalił świeczkę. No to wysoce ciekawa wieść. Przejrzałem wszystkie najpopularniejsze strony i na żadnej nie zauważyłem, aby ktoś poinformował, że ja, w osobie mej własnej, zapaliłem papierosa. A to dopiero wiadomość!

Sphere: Related Content

wtorek, 19 października 2010

Stało się...

No i stało się.
- Chciałem zamordować Kaczyńskiego, taką małą broń mam. Jestem przeciwko PiS - oświadczył mundurowym zabójca.
To, co stało się w Łodzi niech nie będzie początkiem ogromnej eskalacji nienawiści zapoczątkowanej przez tego, którego 62-latek chciał faktycznie zabić, a skoro nie miał okazji, wyżył się na członkach PiS.
Ale kto sieje wiatr, zbiera burzę. Skoro w wodzowsko-nienawistnych działaniach Kaczyńskiego nie ma jakichkolwiek przesłanek do dwojakiej oceny jego postępowania, skoro postrzegać go można wyłącznie negatywnie lub pozytywnie, a to zależy od światopoglądu, jeżeli w końcu Jarosław K. nie doznał nagłego złagodzenia swego tonu po śmierci brata i - teraz - po tragedii w Łodzi, czemu się dziwić. Już po tym ostatnim zdarzeniu nie tylko nie słychać było z jego ust jakiejś pokory, ale wręcz oskarżenia (kolejne zresztą) politycznych przeciwników, że to niby oni są winni wszystkiemu, zastanawiam się czy faktycznie z takimi osobnikami nie warto walczyć znacznie mocniej niż z dopalaczami.
Sytuacja zaczyna sięgać absurdu. PiS za swoich rządów rozpoczął krzywdzić obywateli swoimi bezpodstawnymi oskarżeniami, porannymi wizytami służb specjalnych itp., więc ten balon kiedyś pęknąć musiał. Oby jednorazowo. Jeżeli jednak wódz kaczystów swego postępowania nie zmieni, czarne chmury pojawić się mogą nad Rzeczpospolitą.

Sphere: Related Content

poniedziałek, 18 października 2010

Moralizatorzy

Prawdziwopolacy spod znaku krzyża jakby trochę przycichli. Podpieprzono im zabawkę nadrzędną a kopia zapasowa wykonana nie została, więc klops. Odezwali się za to skompromitowani do cna fachowcy od seksualności we wszelkiej możliwej postaci...
Faceci o pewnej dewiacji, co to na wierzchu kiecki noszą walnęli pięścią w stół i oświadczyli, że każdy, kto będzie za metodą in vitro już czuć się może wykluczony z grona katolickiego. Dlaczego? Bo to niezgodne z nauczaniem Kościoła - tak określić można słowa jednego z tzw. przewielebnych, co to podobno w celibacie żyją i TE sprawy winny być im obce.
Pewnie należy tu dodać, idąc tym tropem, że zarodki ludzkie są zabijane. Tyle tylko, że czarna mądrość nie raczy dodać, iż dzięki tejże metodzie i LUDZKIE życie powstaje. To już lepiej przemilczeć wolą przedstawiciele watykańskiego najeźdźcy, który stara się opanować ten kraj do reszty. Może zatem jeszcze dorzućmy i kilka faktów z owej kościelnej nauki...
Jak to możliwe, by katolickie POGAŃSTWO funkcjonowało w Polsce przez stulecia? Na jakiej podstawie czczono matkę Jezusa Marię, skoro dopiero w 1950 roku papież Pius XII ogłosił dogmat o jej wniebowstąpieniu? Jak na moje, wówczas Watykan nakazał Bogu, by Marię do nieba wpuszczono. Wcześniej być tam nie mogła, bo na jakiej podstawie? Paszport Polsatu raczej tu nie wystarczy. A Galileusz? Kiedyż to katolicyzm uznał jego teorie za prawdziwe? W 1992 roku. Wcześniej - zgodnie z ową nauką - każdy katolik winien twierdzić, że Ziemia jest centrum wszechświata a Słońce wokół niej krąży. Aborcja "to zbrodnia bardziej przerażająca niż wszystkie wojny światowe"wyznał w lipcu 2006 niejaki Alfonso Lopez Trujillo, przewodniczący Papieskiej Rady do Spraw Rodziny (no, oni to faktycznie rodzinne w ścisłym tego słowa znaczeniu życie prowadzą). Wojny światowe? No, szczególnie druga, kiedy to Pius XII błogosławił armię hitlerowską. Ten sam, którego chciano w 1946 roku postawić przed Międzynarodowym Trybunałem w Norymberdze za profaszystowską politykę. I jeśli już o tej nauce mowa, pewien niewielki cytacik: "Patrzcie, co bajka o Jezusie dla nas zrobiła". To słowa papieża Leona X. To jednocześnie ta sama niby-wiara, której wynoszony na ołtarze Jan Paweł II w 1980 roku beatyfikował jezuitę José de Anchieta, zbrodniarza mającego na rękach krew siłą nawracanych na tzw. chrześcijaństwo (czytaj: katolicyzm) Indian.
Tendencyjny jestem? Owszem.
Skompromitowany do granic wszelkiego bólu kler, który w tym kraju opamiętania w niczym nie ma całkowicie się zatracił w chęci panowania nad wszystkim i wszystkimi. Zagrabiony, nie odzyskany, od Polski po 1989 roku majątek liczony w grubych miliardach już nie wystarczy. Teraz jeszcze bezgranicznego posłuszeństwa czarne towarzystwo żąda. Jak gdyby mało było afer pedofilskich, oszustw, wyłudzeń kredytów, za które biedni parafianie (polecam drugą definicję wyjaśniającą skąd się wzięło to słowo, z którego wynika za jakich ludzi owych mają) płacić musieli. A Tadeusz Rydzyk z zawodu ojciec, co to nijak do porządku od lat doprowadzony być nie może przez swoich zwierzchników? Po co dodawać więcej?
Ot, nauka katolicka. Ta sama, co teraz in vitro szantażem chce znieść z powierzchni ziemi. Nauka speców od rodziny i moralności. Na szczęście tylko katolickiej moralności.

Sphere: Related Content

czwartek, 16 września 2010

Kreuz paszoł won...

Ale się na tyle stało, że z wrażenia towarzystwo, co to na Krakowskim Przedmieściu pod krzyżem stało chyba się posrało...
Kolesiom z tzw. borowików, którzy o 8.00 rano wynieśli krzyż z pewnością wręczyłbym ekstra premie. Za szybką i bezbolesną akcję.
I bardzo dobrze, że zaszokowali moher-action, co to od miesięcy żydostwo, masoństwo, ZOMO, komuchów, platformersów, prezydenta, cyklistów, kolporterów prasy, magistrów Darth Vader wie jeszcze kogo obwiniali o spisek niemiecko-rosyjski (stąd tytuł). Podobnie jak Brat Mniejszy zwany dalej Jarkiem K. On wie, że nie ma żadnego innego wytłumaczenia, jak tylko opluwanie innych, bo jego urojona "prawda" jest najprawdziwsza. Bo jego. Innej myśli nie dopuszcza, gdyż paranoja osiągnęła niespotykany poziom.
A kiedyż to pan J.K. zwany onegdaj Bratem Mniejszym raczył odwiedzić z pokłonem miejsce spoczynku swego brata? Czy częściej dwa skrzyżowane patyki były witane przez niekoniecznie sZANOWNEGO pANA? (pisownia zamierzona).
Już wiem gdzie pana miejsce (nie ZOMO). W niebycie. Szczególnie politycznym. Taką mam nadzieję. Takiż do z pana był wyborczy baranek, teraz wilk, co to kąsać nie umie, ale szczekać potrafi? Szczekać o urojonych spiskach. Niby że Rosjanie specjalnie doprowadzili do katastrofy samolotu? A może do Donald z Bronkiem K. są winni? Są winni! Przegranych przez Jarka wyborów. On przecież miał je wygrać, s skoro mu nie wyszło, trzeba opluwać przeciwników. Może napluje tyle (chyba w jego mniemaniu), by ogłoszono nowe wybory.
Tylko taki scenariusz mi się w głowie rodzi ze względu na porę i ilości pochłoniętego alkoholu. O seksie nie wspomnę, bo przecież to wszystko naraz daje efekt błogosławiony, jaki wiecznemu kawalerowi jest wyłącznie w stanie przypaść. Mowa oczywiście i nieustannie o Jarku K. Ale ze wspomnianych elementów brakuje mu chyba wszystkiego, dlatego mamy do czynienia z kimś nieobliczanym. Wariatem, krótko rzecz ujmując.
I liczę, że niekoniecznie przeze mnie lubiana Haniuta G-W, będąca prezydentem nielubianej przeze mnie stolycy jakikolwiek krzyż potraktuje jako samowolę budowlaną i wyciągnie konsekwencje finansowe na okoliczność ich postawienia a manifestacje w tegoż obronie nie będą miały pozwolenia władz miejskich na zgromadzanie się, tym samym będą podpadały pod karanie przez sąd.
AMEN.

Sphere: Related Content

wtorek, 3 sierpnia 2010

Katoterroryści

Zdrowaśki, "Boże coś Polskę", klęczenie, płacze, odezwy w stylu - nie ruszajcie tego krzyża, przecież jesteście katolikami! No i jeszcze na dodatek ultimatum: krzyż zniknie dopiero jak będzie tu pomnik albo choćby tablica.
Dajcie spokój, mamy do czynienia z terroryzmem religijnym. Stawianie ultimatum władzom przez fanatyków, no a przede wszystkim ustępowanie przez dopiero co wybranego prezydenta pokazuje, że takich ustępstw będzie z czasem znacznie więcej. Teraz, skoro wycofano się z usunięcia krzyża spod Pałacu Prezydenckiego, dano do zjedzenia paluszek. Nie zdziwi mnie jak niebawem zeżarta zostanie minimum cała ręka.
Oglądałem te scenki rodzajowe z Krakowskiego Przedmieścia w TVPiS. Krótko potem o komentarz poproszono jednego z jarkowych rycerzy. Miał się ustosunkować do wydarzeń związanych z niekoniecznie udaną próbą usunięcia krzyża. PiS-dzielec nie ustosunkował się, bo nieustannie z jego ust sączył się jad. Nie mówił o krzyżu, ale powtarzał w kółko: "nieudolność Komorowskiego", "słabość Komorowskiego", "błędy Tuska". Oto nowa twarz PiS-uarów, nowa jakość pojednania, jaką Yaro K. miał okazywać nie tylko w trakcie kampanii wyborczej, ale i po niej. Śmiać z tego już nie sposób.
Rechot ogarnia natomiast po tym, że na temat krzyża pod Pałacem Prezydenckim raczył wypowiedzieć się niejaki lewicowy z nazwy poseł Wenderlich, ten sam, co to uciekł na widok manifestacji racjonalistów, którzy go zapraszali do wzięcia w niej udziału. Lewica mądra, w teorii, bo w praktyce osiem lat rządów zaprzepaściła, by klerowi odciąć pępowinę od państwowego budżetu.
Krzyżem teraz owi lewicowcy z nazwy winni się położyć, aby odpokutować grzech zaniechania.

Sphere: Related Content

sobota, 17 lipca 2010

Dla ścisłości

To chyba upał. Obchody bitwy pod Grunwaldem odbywają się w... Malborku. Jeszcze lepiej. Miejsce zatem cudowne, okrywające niechlubą polską historię. Szkoda, że Piotr Bałtroczyk za konferansjera tam nie robi...

Sphere: Related Content

Takie my grunwaldzkie są

15 lipca 1410. Grunwald. Stanęły naprzeciw siebie dwie armie. Potłukły się, jedna zwyciężyła, znaczy Polacy wraz z Litwinami i Rusinami (tych nacji było najwięcej) zwyciężyli. Przegrali podobno Krzyżacy, za którymi murem stała chrześcijańska Europa.
No i teraz 600 lat minęło, w tym samym miejscu jakieś inscenizacje odgrywane są. Zastanawiam się tylko po co? Nikt jakoś nie patrzy na sam fakt grunwaldzkiego zwycięstwa z perspektywy późniejszej klęski. Tak, klęski, i to sromotnej.
Jagiełło, Władysław zresztą, co to królem był - ruszył z wojskiem pod Malbork. I to zaraz po wygranej (jubileuszowej dziś) bitwie. Jakim to cudem go nie zdobył, skoro spod Grunwaldu w popłochu przed polskim rycerstwem uciekła do swej największej twierdzy zaledwie garstka Krzyżaków? To zupełnie tak samo "niewytłumaczalne zjawisko", jak fakt, że wojska Armii Czerwonej nie były w stanie sforsować Wisły w czasie beznadziejnie zorganizowanego Powstania Warszawskiego. O ile w przypadku zdarzenia z II wojny światowej mieliśmy do czynienia z prikazem, by nie ruszać się, niech się Polaczki wykrwawią, o tyle z Grunwaldem, po nim raczej, bo pod Malborkiem pojawiła się dyrektywa papieska, by krzyżackiej twierdzy nie ruszać. No i odstąpiono, bo obawa przed klątwą, ekskomuniką czy jak to tam inaczej nazwać była wówczas ogromna. No i Jagiełło odstąpił. Niestety, gdyby postąpił inaczej, pewnie nie mielibyśmy później państwa pruskiego, być może nawet i zaborów, nie byłoby pretekstu na okoliczność korytarza przez Polskę mającego połączyć Prusy z niemiecką III Rzeszą. Ale podniecajmy się - tak narodowo - pojedynczym zwycięstwem sprzed 600 lat. Nic innego nam w sumie nie zostało. W polityce, takiej długofalowej nigdy mocni nie byliśmy. Dziwnym trafem krzyżacka porażka przerodziła się w późniejszą wygraną.
Jedynym - moim skromnym zdaniem - wyjątkiem od tej niechlubnej reguły była wojna polsko - szwedzka, w czasie której i tak mitologia przerosła realia. Niech mi ktokolwiek wmówi, że podczas oblężenia Jasnej Góry w roli tych oblegających występowali Szwedzi, a nie (co jest zgodne z historyczną prawdą) Polacy z owymi Szwedami sprzymierzeni. Może jeszcze - niczym dziecko w brzuch - wmówi mi ten i ów, iż niejaki przeor Klemens Augustyn Kordecki był patriotą. Tak przerażony był, że słał wiernopoddańcze listy do Karola X Gustawa, a ten raczej polskim królem nie był. Takie przykłady mnożyć można...
Dobra, niech się dziś wyeksponują, niech poszaleją ku uciesze gawiedzi nowocześni rycerze na grunwaldzkich polach. To nasza narodowa tradycja. Poza nią nie mamy nic.

Sphere: Related Content

niedziela, 11 kwietnia 2010

Tragedia jest...

Nie wiem czy jakiekolwiek słowa są w stanie oddać to, co się wydarzyło. Nie należałem do Jego fanów, ale zapadły mi w pamięci wczorajsze słowa, jakie usłyszałem: Co byłoby gdyby tam zginęli wasi bliscy?
Tragedia i tyle. Nie tym razem, chociaż mógłbym dodać coś od siebie. Jakoś zwyczajnie nie wypada.
Dodam tyle - rozbiły mnie słowa moskiewskiego radiowca, który przepraszał Polaków za wszystko, co było złe z ich strony.
Może dzięki temu (niezbyt fortunne określenie) nareszcie zaczniemy na Rosjan nieco inaczej spoglądać, a oni na nas. Nie widzę innego pozytywu.

Sphere: Related Content

sobota, 9 stycznia 2010

Fundacja obywatela Rydzyka?

Niech mi nikt nie stara się wmawiać, że Tadziu Rydzyk może być nazywany "ojcem", skoro to zwykły zakonnik. Poza tym: "Główny cel redemptorystów to niesienie pomocy religijnej ludziom ubogim duchowo i materialnie". To za niejaką Wikipedią.
Taaa, szczególnie materialnie. A skoro sam nie zdoła tyle zebrać, ile mu nieustannie potrzeba, należy oczerniać tych, którzy cokolwiek robią, by poprawić istniejący w tymże kraju idiotyzm, czyli ciągły brak kasy na wszystko. No, może poza klerem, któremu i tak wiecznie mało.
Bo nie zasilają konta Caritasu, bo to sekta, której 20 pracowników zarabia po 2500 złociszy miesięcznie. O czym to? O fundacji Owsiaka, znaczy Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.
I co z tego? Każda fundacja zatrudnia pracowników, którzy w ramach charytatywności robić tego nie mogą, gdyż jest ich pracą. Ż czegoś żyć muszą...
Gdybyśmy porównali Owsiaka z Rydzykiem - gdzie znajdziemy więcej kasy na chorych, cierpiących? Wolę tych kilka (czy kilkadziesiąt) złociszy wydać na płace ludzi z fundacji niż na reflektory czy radyjo i telewizję szamana, sekciarza, co to zbierał na stocznię i nikt kasy nie zobaczył.
Lepszy człek pobierający część forsy na swe potrzeby czy ten, który zgarnia tylko pod siebie?

Sphere: Related Content