Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

wtorek, 19 sierpnia 2008

No, tośmy zaszaleli

Jakoś tak przez pewien czas łapcie od klawiatury - niczym płetwy - opadły od pisania, bo tak zwane bordello polskiej sceny politycznej przekroczyło wszelkie możliwe granice.
Po pierwsze - oberprokurator wszechczasów zwany Gwozdkiem (Dyktafonem) do Trumny Ziobro tak się zarzekał, że zrzeknie się immunitetu, no i jako jedyne niebożątko pojęcia nie miał, iż odbędzie się komisja mająca tegoż przywileju go pozbawić go zamierza. Zleciało się natomiast pełno jego - no i Braci Stereo - pretorian, chcących zagłuszyć Muchołapa Niesiołowskiego, co to owej komisji przewodził. Kto pamięta - wie, jakie hasła rzucane były - rodem z "Folwarku zwierzęcego" Orwella. Na nic innego bandy PiS-dzielców nie stać. Tylko na puste okrzyki trafiające do moherelektoratu. I niech tak zostanie, byleby pod strzechy nie trafił...
Po drugie: Napieralski Grzegorz, w którym pokładano nadzieje na zmianę, miał być owym lekarstwem, stał się gościem starającym się ukręcić swoje lody na politycznej scenie, odrzucając ofertę platformersów i przystając na to, co proponowały PiS-uary, broniąc swoich bastionów w publicznej telewizorni. I nie wiadomo co dalej będzie. Z Napieralskiem - ponoć SLD - Grzegorzem. Tym, co zapowiadał, że przeciwstawiać się będzie konkordatowi i innym watykańskim zdobyczom w kraju nad Wisłą.
No i po trzecie...
Tarczę nam przyszykowano, jakąś antyrakietową. Powiem wprost - zarówno Kaczki, jak i Donaldy to po prostu dupy wołowe, i to strasznej maści. Niech mnie ktoś sprostuje, ale pamiętam jak dziś, że tego typu tarcze antyrakietowe funkcjonują m.in. w Egipcie i Turcji, no i amerykańce corocznie muszą bulić miliardy dolców na ich utrzymanie. Aby być ścisłym - do budżetów tych krajów. Naszym negocjatorom od siedmiu boleści zaproponowano dokładnie to samo, co w chwili, gdy wysyłano polskich żołnierzy do Iraku, a potem do Afganistanu. I to było na tyle. Pewnie i tym razem na obietnicach się skończy, może na kilkudziesięciu milionach spadających na łeb i szyję dolarów.
Negocjacje zatem mieliśmy, w polskim stylu. Tradycyjnie na kolanach.

Sphere: Related Content