Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

sobota, 8 września 2007

To wcale nie absurd. To realny wariant

Oszust, oszust, oszust! - tak podsumowali posłowie to, co z sejmowej mównicy powiedział niejaki Jacek Kurski zwany bulterierem. Nie dość, że przypisał PiS wyczyny Giertycha, na dodatek wyszło na jaw, iż w sprawie mundurków głosował przciwko ich wprowadzeniu. teraz widać jaka prawa (i prawdomówna) będzie kampania wyborcza partii Braci Mniejszych.
Nie do końca chciało mi się wierzyć, że Sejm raczy się rozwiązać. Cysterny pomyj (chociaż te w sumie są czystsze od tego, czym uraczono na Wiejskiej) wylano ze wszystkich stron. Prym wiódł wspomniany bulterier, który sięgnął czegoś niższego od dna. Nie mam zamiaru przytaczać czy też komentować jakichkolwiek słów istoty wyzutej ze wszelkich zahamowań. Podobnie jak partia, jaką reprezentuje. Wszak to on właśnie został z niej wyrzucony po oskarżeniach, że dziadek Tuska był w Wermachcie. Potem, kiedy sprawa ucichła, ponownie przyjęto go do - widać jakich - prawych i sprawiedliwych. Teraz wypuszczono go jako tego, który znów szczekał w imieniu swych pryncypałów. Na tyle skutecznie, że nazwano go oszustem. Może wystarczy o całym dnie rodem z Wiejskiej.
W innym budynku Brat Mniejszy Mniejszy podpisał odwołania ministrów, ale do łask i stanowisk niektórych przywrócił. Chyba tylko po to, aby dokonali totalnego dzieła zniszcznia, a szczególnie tę o wyjątkowych kompetencjach w robieniu z Polski pośmiewiska, zaścianka i wywoływaniu awantur z sąsiadami ze wszystkich stron naszych granic. Anna Fotyga - w majestacie prawa - na stanowisku pozostaje i trwać będzie do samego końca tworu zwanego IV RP. Mimo że większość sejmowa, w tym posłowie PiS, głosowali "za" wnioskiem o rozwiązaniu Sejmu i odwołaniem ministrów. Wiadomo więc jaki jest respekt dla decyzji reprezentantów społeczeństwa. Może trochę to górnolotne określenie, niestety dla Braci Mniejszych prawdziwe.
21 października do urn zamierzają ludzi skrzyknąć. Nie za bardzo wierzyć się chce, że cokolwiek to zmieni. Dwa przewidywalne warianty się szykują, a nawet trzy.
Pierwszy - do wyborów nie dojdzie, bo zawsze będzie można wprowadzić "dla dobra społeczeństwa" jakiś stan wyjątkowy pod pretekstem "walki z układem", który prawym i sprawiedliwym i suwerenności kraju zagraża. Każdy, nawet najbardziej bzdurny pomysł będzie dobry, byleby tylko przy władzy się utrzymać.
Drugi to słowa, które padły z ust Jerzego Maksymiuka (Samoobrona). Jednoznacznie dał on do zrozumienia, że po wyborach dojdzie do koalicji PO-PiS. Wtedy rzeczywiście dadzą popis...
No i trzeci, najbardziej prawdopodobny, przy którym po raz enty wspomnę słowa jednego (nie pamiętam już którego) z Braci Mniejszych: "Raz zdobytej władzy nie oddamy!". A hipotezę tę wysnul znakomity dziennikarz Marek Szenborn. Otóż, po zakończeniu rządów PiS, Yaro zostaje szefem kancelarii swego brata, Ludwik może np. kierować Biurem Bezpieczeństwa Narodowego, a resztę najbardziej lojalnych pretorian też gdzieś się upchnie. Resorty siłowe zatem opanowane. Tymczasem nowy Sejm rozpoczyna działalność, ale braciom i ich świcie posłowie nagwizdać co najwyżej mogą, skoro prezydent ma prawo weta. Będzie więc uchylał wszelkie niekorzystne dla swoich decyzje parlamentu, mając jednocześnie możliwość forsowania swoich propozycji. Nie ma się co łudzić, że posłowie odrzucą prezydenckie weto. Aż 3/5 głosów obecna opozycja mieć nie będzie, już padre Tadeusz o elektora się postara. A idąc dalej, może dojśćdo przejęcia całkowitej władzy w państwie przez prezydenta. Co to za problem, skoro taki wariant przewiduje prawo? Z władzą trudno się rozstać...
Może i jestem niedowiarkiem, ale jak tu wierzyć w normalność, gdy obietnice wszelkie zostały wdeptane w błoto. Obietnice dla tych, którzy kiedykolwiek im wierzyli.
A lustracją, dekomunizacją, podsłuchami i temu podobnymi ani się nie najem, ani się w nie nie odzieję. To przecież jedyne znaki firmowe owych obecnie ponoć przegranych. Tyle tylko czy na pewno przegranych.

Sphere: Related Content

piątek, 7 września 2007

Patataj, patataj

Od lat slyszałem, że wykształcenie jest podstawą do dalszego życia. Z czasem jednak pogląd ten można zweryfikować, kiedy widzi się jakie są realia. I trudno przewidzieć czy obecnie dzieciakom zechce się uczyć, szczególnie przy tym, co pozostawiają po sobie giertychowo-legutkowe rządy.
Najpierw na tapetę poszedł Gombrowicz, który niby to homoseksualizm szerzy. Wyszedł z tego niezły młyn, odwołano Romana Pięknego Sztywnego, by nastał niejaki Legutko (z nadania Brata Mniejszego Mniejszego). Ten dopiero rzutem na taśmę przedstawił nowy spis lektur, jaki obowiązuje od tego roku szkolnego. Zestaw, już oficjalny, przypomina coś, co można będzie nazwać wyścigiem.
Z lat swych szkolnych pamiętam, że nauczyciele bez najmniejszego problemu byli w stanie poświęcić na omówienie mniej lub bardziej (to moja subiektywna ocena) wartościowych dzieł literatury polskiej, a bywało, że i światowej. Był na to czas, bo po prostu lista lektur, mimo że wcale niemała, dawała belfrom spory komfort. Stąd też pozwalaliśmy sobie nawet na żarty, wymyślając nowe tematy prac w stylu: "Hans Kloss jako spadkobierca Konrada Wallenroda". Był na to czas. Wracając jednak do spadku, jaki dziś uczniowie otrzymują po rządach wspomnianych ministrów, nie należy się spodziewać, aby jakakolwiek lektura mogła zostać zrozumiana.
Przyznam, że nie liczyłem ileż to powieści, poematów czy też wierszy "przerobić" będzie musiał uczeń gimnazjum, liceum i technikum, ale będzie tego tak mniej więcej na regał, i to niekoniecznie mały, z biblioteki. Co zatem w związku z tym?
Krótko rzecz ujmując, pewna polonistka przyjęła ów spis z niemałym przerażeniem, bo wygląda na to, że uczniowie nie będą robić nic innego, jak tylko czytać, czytać i jeszcze raz czytać, nie mając właściwie czasu na inne przedmioty. Poza tomiskami Sienkiewicza, Orzeszkową, Prusem, Żeromskim do łask wracają m.in. "Noce i dnie" Dąbrowskiej. Dorzućmy do tego romantyków, literaturę młodopolską i mamy niezły pasztet. Realnie wyglądać będzie to tak: ze dwie lekcje na jedną lekturę (poprzedzoną długim czytaniem) i szybko przejście do kolejnej lektury.
Sytuację tę można tylko przyrównać do wycieczki krajoznawczej: "Na prawo widzimy Kraków, na lewo Częstochowę, jedziemy dalej".
Program, niestety, zrealizować trzeba w całości, a to choćby z tego powodu, iż po zakończeniu edukacji na każdym z poziomów trzeba zdać egzamin. Czy uczeń powie przed taką komisją egzaminacyjną, że książki jakiejś nie zna, bo nie omawiano tego na lekcjach? Ot i polska rzeczywistość.

Sphere: Related Content

czwartek, 6 września 2007

Po rozum do mundurka

Już nie tylko zasady, z których tylko kwas pozostał pokazywane są w telewizorni w ramach kampanii wyborczej, jaka właściwie jeszcze się nie rozpoczęła. Trudno, aby formalnie zacząć się mogła, jeżeli nadal funkcjonuje i jakoś dziś nie wiadomo czy rzeczywiście raczy się rozwiązać teraźniejszy parlament.
Ale przynajmniej pośmiać się można, tym razem fenomenalny typ humoru zaprezenowała Liga Rodzin P. Osiągnięcia edukacyjne Romana Sztywnego - akcja przeciwko przemocy w szkole i mundurki, a na zakończenie spotu wyborczego głos kobiety zza kadru: "To, co zostanie po tym rządzie to mundurki i nie będę się bała wysyłać Jasia do szkoły". W sumie nie do końca owo zdanie pojmuję - z jego konstrukcji wynika jakoby mundurek dawał poczucie bezpieczeństwa. Świetny tryb rozumowania, tylko, do cholerci, dlaczego w takim przypadku słyszymy o napadach na policjantów?
Chyba to jednak nie moje zmartwienie, ja w wyborach nie startuję, a LPR ma problem, nie tylko z jasnym i czytelnym spotem, ale też ze słupkiem. Wyborczym.

Sphere: Related Content

Gdzie te zarzuty?

Putra powiedziała, pardon powiedział, w dniu, gdy zatrzymano byłego już szefa MSWiA, by ten nie był taki pewny, że Kaczmarek jest niewinny, bo prawda i tak wyjdzie na jaw. I wyszła...
Wspomniany zatrzymany i wypuszczony, giertychowy kandydat na premiera może mieć kupę satysfakcji. Okazuje się, że nie było jakichkolwiek realnych podstaw, żeby skuto mu ręce i w asyście odzianych w czarne maski i hełmy, z karabinami w dłoniach funkcjonariuszy doprowadzić przed oblicze mniej lub bardziej niezależnej Temidy. I co teraz?
Wspomniana(y) Putra, podobnie jak inni nadal będą brnąć swoją Jedynie Słuszną Linię Programową. Bo tym sposobem, i tylko tym są w stanie odbierać elektorat swoim konkurentom. Oczernić, zakuć w kajdanki, nagłośnić i wypuścić z braku dowodów.
Czekać teraz tylko należy jakie będą wypadki ze zwolnionym chirurgiem Mirosławem G., który domaga się odszkodowania za bezzasadny areszt i absurdalne zarzuty mówiące o tym, że uśmiercał ludzi, co zresztą padło z ust złotych ministeriuum Ziobro. Oj, przydałoby się, aby ów chirurg, a dokładniej jego adwokat tak pokierował sprawą, żeby finansową odpowiedzialność poniosła osoba, która wydała nakaz aresztowania. Być może wówczas postawiony pod ścianą reprezentant prawa (i sprawiedliwości) wyjawiłby kto faktycznie nakazał wykonanie pokazowego aresztu. Niestety, to tylko mżonki. I tak za kolejne ściganie zapłacą podatnicy.

Sphere: Related Content

Cała reszta...

Wiadomości bywają prawdziwe, nieprawdziwe i prawdopodobne. Aby wyjaśnić: prawdziwe to sport, prawdopodobne - pogoda, a cała reszta...
Tym tez sposobem mieliśmy okazję przekonać się na ile prawdziwe okazały się sondaże pokazujące na jakie to poparcie liczyć mogą Jedynie Prawi i Sprawiedliwi. Jakoś w ciągu jednego dosłownie dnia słupek spadł wyjątkowo mocno, chociaż po raz pierwszy swe usta złote otworzył Brat Mniejszy Mniejszy oświadczając, że słyszał o ukrywanych wynikach sondaży, które mówiły, iż to Jego oraz Jego Brata Mniejszego Większego Partyja we wszelkich sondażach prowadzi od dawna, ale sondaże takowe są skrzętnie ukrywane. No i wyszło szydło z worka, bo tym prowadzeniem PiSBrothers i ich świta cieszyła się strasznie krótko. Ale śmiem podejrzewać, że ten właśnie fakt będzie długo rozpamiętywany w nadchodzącej kampanii wyborczej. O ile do wyborów w ogóle dojdzie...
Ludwik Laskonogi ostatnimi czasy zbytnio nie pozwala posłom na jakąś krytykę, wyłącza mikrofony, do głosu nie dopuszcza, więc czy przy swoim widzimisię zechce poddać wniosek o samorozwiązanie Sejmu pod głosowanie? Przecież przy tej okazji nie należy się spodziewać niczego innego jak tylko szeregu niezbyt pochlebnych opinii, jakie pojawią się ze strony opozycji. Znów będą przerwy na ochłonięcie, tyle tylko, że Ludwik ochłonąć sam nie może.
A sama kampania będzie (o ile będzie) wyjątkowo śmieszna. Jak inaczej to ocenić, skoro twarzą PiS w propagandówce owej wyborczej ma być Nasze Narodowe Dobro – Ziobro z hasłem dotyczącym walki z układem. Kurde, w mordę – sam juz się pogubiłem i nijak pojąć nie mogę o który układ chodzi. Jest to mniej więcej tak klarowne, jak to wyjaśnił w swoim skeczu Krzysztof Daukszewicz, odpowiadając na list Pana Hrabiego: “...kuwejcki partyzant miał francuski karabin, zapłacony amerykańskimi dolarami, zrobiony ze szwedzkiej stali w niemieckiej fabryce przez Turków”.
Ta sama wieść niesie, że wyborcze omamianie odbywać się będzie za pośrednictwem pewnej stacji z siedzibą w Toruniu (której nazwy nie wymienię, ale nie chodzi o Radio Gra), a poza tym kampania PiS ma być łagodna, pokazywać osiągnięcia. Pewnie odruch moczopędny będzie w tym miejscu jak najbardziej wskazany, bo konia z rzędem temu, kto pokaże osiągnięcia oraz łagodność kampanii połączoną z walką z układem. To mniej więcej tak, jak wypuścić na Krzyżaków Zbyszka z Bogdańca pospołu z Jurandem ze Spychowa, a ci podczas bitwy mieliby oświadczyć, że walczyć nie będą, bo nie pozwalają im na to przekonania pacyfistyczne.
Dlatego też wszelkie z owej strony wiadomości – w moim mniemaniu – określę mianem reszty.

Sphere: Related Content

środa, 5 września 2007

Z puknięciem w czoło

Trudno o jakąś jednoznaczną reakcję na wieść, która obiegła wczoraj kraj. Otóż - jak informacje sondażowe mówią - zmienił się diametralnie wynik sondaży poparcia dla partii politycznych. Tym też sposobem na czele znaleźli się Jedynie Słuszni, Prawi i Sprawiedliwi z wynikiem 30 procent. Jako że dzionek poprzedni spędziłem w podróży, a wiadomość tę usłyszałem na jednym z dworców. Reakcja moja była taka, jak i innych - pukanie w czoło.
Skoro tak a nie inaczej ludzie reagowali, zastanawiam się skąd, raczej gdzie owe sondaże są przeprowadzane? Podejrzewam, że w grę nie wchodzi ulica, bo do tej pory nikt z bliższych lub dalszych znajomych ani też osób całkiem mi obcych, z jakimi miałem okazję rozmawiać nie oświadczył mi, by raczył oddać głos wyborczy na obecnie rządzącą partię. Może zatem sondaże takie robione są w siedzibach tegoż ugrupowania, wtedy faktycznie jestem w stanie zgodzić się, że poparcie sięga 30 procent. Innego wyjścia jakoś w tym przypadku nie widzę.
Jeżeli jednak prawdziwe jest tak wysokie poparcie, nie ma się czym smucić, gdyż widać jakie to nasze wahadeło sondażowe być może. Za tydzień pewnie przekonamy się, iż mamy do czynienia z 60-procentowym poparciem dla PiS, a na kilka dni przed wyborami osiągnie ono mniej więcej 130 procent. W tym kraju wszystko jest możliwe.
Sytuację sondażową z pewnością odzwierciedlić może napis w pewnej warszawskiej knajpce: "Tylko u nas ceny tak stałe jak koalicja".

Sphere: Related Content

poniedziałek, 3 września 2007

Wpad, wypad - a to sraczka!

Czy to strach przed uczniami, którym zbyt wiele przygotowano na ten nowy rok szkolny czy też wrodzona obawa przed ważnymi spotkaniami? Prezydent nie dojechał, bo go tak zwany wirus dopadł. Służby specjalne natomiast dokładnie tego dnia dopadły szefa od lepperowego wizerunku.
Wariant pod tytułem usprawiedliwiona przez lekarzy nieobecność na rozpoczęciu roku szkolnego przez Brata Mniejszego Większego była do przewidzenia. Pewnie po prostu nie był w stanie spojrzeć w oczy dzieciakom. Może bał się, że zostanie wygwizdany czy coś w tym stylu. A przyznać trzeba, iż sposób na wykpienie się ze spotkań ma murowany. Wielu pewnie pamięta, jak onegdaj miał uczestniczyć w rozmowach z władzami Niemiec i Francji. Dopadła go wtedy jakaś dziwna choroba, która nie została wyjaśniona w sposób taki prosty. 3 września Anno Domini 2007 zapisze się powtórką z rozrywki, bo i tym razem prezydenta chwycił ten sam wirus. Lekarz oświadczył, że było to coś w rodzaju osłabienia, odwodnienia itp. Nie mógł wprost powiedzieć - obstrukcja albo zwyczajnie: sraczka. Nerwy go wzięły, gdyż najprawdopodobniej na głosy uczniów jako przyszłych wyborców, choćby ze względu na mundurki, liczyć nie może. Wzięło więc go.
Wzięli z rana również niejakiego Tymochowicza, człeka, który stworzył wizerunek polityczno-medialny Andrzeja Leppera, bo niby ściągał pornografię dziecięcą. Zatrzymali, komputer zabrali a potem wypuścili, bo okazało się, że nie było podstaw do postawienia zarzutów. Tymochowicz więc wypadł z siedziby służb specjalnych, podobnie jak prezydent ze szpitala.
Próbowano Tymochowiczowi nasmrodzić. Tymczasem to Brat Mniejszy Większy bardziej nasmrodził. Na skutek infekcji.

Sphere: Related Content

niedziela, 2 września 2007

Dobrze, że to nie eksport



Zupełnie zdębiałem, gdy zobaczyłem powyższy adres. W pierwszej chwili przestraszylem się, że bardzo sympatyczny kraj, jakim są Czechy może podzielić los swych północnych sąsiadów. Na szczęście, co każdy może sobie przeczytać, chodzi o coś zupełnie innego.

Ale nasz towar - dobrze, że nie eksportowy - ministeriuum Ziobro musi mieć teraz niezłą zagwozdkę, skoro tak skutecznie walczy z jakimś układem, cóż takiego zrobi, jeżeli okaże się prawdą, iż to jego pryncypał, czyli Brat Mniejszy Większy faktycznie był głównym sprawcą ostrzeżenia Krauzego przed ewentualnymi zakusami aresztowania tegoż przez służby specjalne made in IV RP... Takie to, i to coraz głośniejsze, coraz wiarygodniejsze fakty się pojawiają. Ministeriuum pewnie zawalczy tak skutecznie z układem, aż w końcu zostanie on sam. Niczym filmowy Kevin. Tylko wtedy, jeżeli w domu pojawią się złodzieje, nie będzie komu bronić przed ewentualną kradzieżą, może konkretniej - rozbiorem. Więźniowie (bo z obowiązku aresztowania samego siebie będzie musiał wywiązać się każdy obywatel, jaki jeszcze nie wyemigrował) pewnie wybiorą ów rozbiór. O ile wcześniej nie odwołają walczącego z układami wszelkimi...

Sphere: Related Content