Najpierw zero reakcji na protesty służby zdrowia, okupację ministerstwa, a teraz zbawca. Za takiego chyba chciałby uchodzić, jednak ciekawe dlaczego dopiero w tej chwili?
Jak inaczej pojąć zachowanie niejakiego prezydenta, Brata Mniejszego Większego. Nie przeszkadzało mu, gdy pielęgniarki rozbiły pole namiotowe w centrum stolicy. Pewnie dlatego, że wtedy u steru władzy zasiadywał nie kto inny, jak jego Brat Mniejszy. Jeżeli wtedy olano w sumie sprawę, teraz, kiedy padły główne bastiony Kaczyzmu, należy odbudować nieco wizerunek, który poza pustymi hasłami i permanentną inwigilacją oraz poszukiwaniem wrogów nie wniósł niczego.
Teraz B.B. Większy zbawcą, uzdrowicielem, rozjemcą, w sumie Bóg i Partia wiedzieć raczy kim jeszcze, być chciałby.
Dlaczego? Jakoś tak dziwnie kojarzy mi się, że za czasów B.B. Mniejszego paluszkiem w żadnej sprawie nie kiwnął, nawet kiedy wypadało zwyczajnie w stół pięścią pierdyknąć. Co najwyżej wysoce niezadowoleni mogli usłyszeć coś w stylu spieprzaj dziadu.
Sphere: Related Content