Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

sobota, 13 czerwca 2009

Bezkrytyczni wyznawcy?

"polityka - krytyka, to rozumiem. kler też często przegina, ale pewne osoby np. Jan Paweł powinien być poza zasięgiem". Taki wpis każdy przeczytać może na tejże stronie, a zamieszczony on został przez kogoś, kto przedstawia się jako "ciekawa".
A niby to dlaczego miałby znajdować się poza zasięgiem? Niech mi ktoś wyjaśni z jakiej to niby przyczyny? Zatem zaprzeczę owej powyższej tezie i sam odpowiem dlaczegóż to bez krytyki się nie obędzie...
Konia z rzędem temu, kto powie mi jakież to nauki, a dokładniej jakie treści niosą nauki JP II. Serio, poczytałem owe teksty i poza bełkotem, ewentualnie tym, co przedstawione zostało w Dekalogu, czego każdy, w sumie, nie tylko mieniący się być chrześcijaninem trzymać się powinien, nie ma NIC więcej. Tyle tylko, że owe słowa należy odnieść nie tylko do osób świeckich, bo ci mieniący się nazywać duchowieństwem.
A co robi ta kasta? W przeciwieństwie do Jezusa, który nigdy nie był kapłanem i żył z pracy swoich rąk, towarzystwo w czarnych kieckach typu maxi zachowują się niczym pasożyty, bo jakoś nie kojarzę księdza katolickiego chodzącego do pracy. I niech mi nikt nie oponuje, że któryś z nich naucza religii. Winien to robić z powołania, za darmo, a nie za pieniądze publiczne, korzystając z nadmiaru dobrodziejstwa rodzimych politykierów (bez względu na opcję) bez wazeliny wchodzących wiadomo gdzie.
Kwintesencją wszystkiego jest to, iż kler przez lata całe budował, aż wreszcie zbudował niezwykłą wręcz religię u podłoża której legło to, iż tak zwani wierni nie zwracają się bezpośrednio do Boga, ale do tych, co mienią się być jego pośrednikami. I tym też sposobem mamy do czynienia choćby ze spowiedzią, a przecież do kogo człowiek wierzący winien zwracać się o wsparcie? Od księży raczej tego nie uświadczą.
No i przejdźmy do JP II, śmiertelnika zresztą, którego z niewiadomych przyczyn chcą ogłosić świętym. A o czym to mówi Dekalog?: "Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!". Skąd zatem niezliczone rzesze tak zwanych świętych? Do kogo wierni mają się modlić? do tej grupy ma dołączyć Karol Wojtyła...
..., który jedynie wyraził ubolewanie z powodu pedofilskiego działania swoich podwładnych, na dodatek oświadczył, że "Krzywda wyrządzona przez kilku księży najmłodszym i najsłabszym wypełnia nas wszystkich głębokim uczuciem żalu i wstydu". Co zrobił, by takie sytuacje się nie powtarzały? O AIDS, zakazie używania prezerwatyw, nie wspomnę. Homofobia - podobnie. Patriarchalny system rodziny, gdzie ojciec ma mieć zawsze najważniejsze zdanie, ostatnie słowo, choćby z niego był nygus, pijak i awanturnik.
Jan Paweł II nigdy nie wsparł duchownego, którego uznano na świecie za jednego z dziesięciu męczenników XX wieku, czyli Oscara Romero, księdza nominowanego do Pokojowej Nagrody Nobla, zamordowanego przez typowy reżim, co prawda z Salwadoru, jednak - skoro JP II miałby być dla tegoż wspomnianego duchownego jakąś ostoją - dlaczego bez mrugnięcia okiem spotykał się choćby z Augusto Pinochetem oskarżonym m.in. o tortury, morderstwo i porwania. Ot i świadectwo...
Dlaczego ów Polak-papież nie potrafił pójść z duchem czasu i jedynym jego posunięciem względem opozycji było wydanie zakazu nauczania przykładowo dla Hansa Künga, szwajcarskiego księdza, katolickiego zresztą, który sprzeciwiał się dogmatowi o nieomylności papieża, zakazowi przerywania ciąży, celibatowi księży, sztucznemu zapłodnieniu czy przerywaniu ciąży. Widać jaki to dialog stosował ów wynoszony teraz na katolickie ołtarze Karol Wojtyła.
A cóż uczynił, by doprowadzić do porządku zakonnika z Torunia? Owa Ostoja Roztropności, Przenikliwości i Mądrości czyli Tadeusz Rydzyk - Idolu Napalonych Sześćdziesiątek oraz Przyjaciel Rent i Emerytur Najskromniejszych - czuje się całkowicie bezkarny i nieustannie sieje. Nienawiść stając się bardziej nie Redemptorystą a bardziej - Redempterrorystą.
Mniejsza z tym Tadeuszem O. - Nieustraszonym Wrogiem Wszelkich Stosunków. Jakiż święty z Wojtyły - wracając do tzw. tematu świętości - skoro pozwalał, by jeszcze za jego życia pojawiało się coś w rodzaju kultu jednostki? Pomniki, ulice, skwery, szpitale i mnóstwo innych nazywano imieniem Jana Pawła II?
Co on dobrego zrobił?
Bez jakiejkolwiek krytyki? Tak to ma być, Pani "ciekawa"?

Sphere: Related Content

piątek, 12 czerwca 2009

07 zgłoś się

Nie wiem czy należy wołać o pomoc policjantów, strażaków, Inspekcję Robotniczo-Chłopską czy też np. NASA. Pobita, nie pobita? Szarpana, popchnięta, może tylko zrugana? Cholera ją wie co i gdzie faktycznie się zdarzyło.
Niejaka Anna Cugier-Kotka, z zawodu aktorka (tak ją przedstawiają media) poprzednio występowała w spocie wyborczym PO a podczas kampanii do Parlamentu Europejskiego - PiS. W tym ostatnim oświadczyła, że zawiodła się na ekipie Donalda, no i teraz - wraz z rodziną - głosować będzie na kaczopodobnych.
Już po niedzieli wyborczej owa pani wyznała ze łzami w oczach, iż została pobita przez jakichś ludzi, którym nie w smak była jej decyzja dotycząca zakreślenia kogoś tam z PiS-uarów na liście do Europarlamentu. Potem było jeszcze śmieszniej, bo Anna C-K. zmieniła swe zeznania oświadczając, że była szarpana, nie było żadnych kopnięć. Na dodatek powiadamiała niby policję, dzwoniła kilkakrotnie, aż wreszcie odebrała w komendzie kobieta, a tymczasem z billingu, jakim dysponowali gliniarze wyszło - "poszkodowana" telefonowała raz, a rozmawiała z oficerem dyżurnym, ale mężczyzną. Nie wiem zatem kogo wzywać na pomoc, by wyjaśniono mi ktoś to dokonał rzekomej napaści na zwolenniczkę duckmenów. Podejrzewam, że i NASA może się przydać, skoro napastników nikt nie widział, a wszyscy uwierzyli, iż istnieje. UFO oczywiście.
Długo szukałem kim jest owa aktorka. Dotarłem wreszcie do takiego zapisu: Aktorka ukończyła 15 lat temu łódzką "filmówkę", a następnie występowała w w Teatrze im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu i Teatrze im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim. Była także kierownikiem produkcji w Superstacji oraz telewizji Puls. I teraz już wszystko wiem - humoru nabyła w Superstacji a światopoglądu o franciszkanów (czytaj: TV Plus, dawniej TV Niepokalanów Plus). Mało tego, jej zeznania są bliźniaczo (oj, ale mi się wymsknęło!) podobne do obietnic wyborczych PiS, choćby tych z trzema milionami mieszkań w tle.
Ciekawe komu w następnej kampanii owa aktorka zaUFO?...

P.S. A tytuł pozwoliłem sobie dać tak sensowny jak zeznania owej pani.

Sphere: Related Content

czwartek, 11 czerwca 2009

Czyny nie słowa...

Kto jak kto, ale panowie w kolorowych kieckach nazywający siebie biskupami winni zająć się czym innym, a nie moralizowaniem polskiego narodu. Dziwić może, że ze swych ambon pouczają politykierów znad Wisły, by ci używali języka kulturalnego, prawili sobie komplementy, potrafili podziękować czy też przeprosić.
Któż takie androny plecie - ci, co sami wyczyniają cuda w majestacie prawa. Watykańskiego prawa, któremu podporządkowali polskie ustawodawstwo, by teraz robić tylko jedno - odcinać kolejne kupony (czytaj: kasę, nieruchomości, grunty itp.) od spolegliwych samorządów, szczególnie od tego z Krakowa, gdzie właściwie pół miasta znajduje się w chciwych łapskach kleru.
Nie raz już wspominałem, że nijak pojąć nie mogę dlaczego nadal w Polsce funkcjonuje tzw. Fundusz Kościelny, mający corocznie zwracać duchowieństwu to, co zabrała brzydka komuna. Przecież nie dość, iż kler odzyskał całość utraconego mienia już dawno, z wyjątkowo ogromną nawiązką, ale nadal wyciąga łapy po to, co do niego nie należy i NIGDY nie należało. Oni właśnie chcą pouczać, jawić się jako moralizatorzy narodu.
Zastanawiam się dlaczego dopiero teraz z ich ust padają słowa wzywające do zawarcia pokoju w rodzimej polityce. Czemuż to nie umieli tak wyraźnie jak teraz odezwać się, gdy towarzystwo z partii zwanej PiS, popierane jednoznacznie przez katolickich duchownych, sączyło jad nie tylko słowny, ale i wyrażali swą nienawiść do innych ugrupowań również czynami? Gdzież owi księża zwani biskupami byli wówczas? Dlaczego odnoszą się tylko do polityków występujących w garniturach, a słowem nie wspomną o posiadaczu medialnej tuby, jawnie mieszającego się do polskiej polityki właśnie, czyli do Tadeusza R., nazywającego siebie dumnie "Ojcem", chociaż faktycznie nim nie jest, bo to zwyczajny zakonnik?
Jest to dla mnie tak sensowne jak sytuacja z katolickiej mszy, podczas której wiernych z błogostanu wyrwał prowadzący ją księżulo proszący przybyłych o wysyłanie sms-ów mających zasilić konto budowy kolejnej inwestycji ku czci JP II. I po co? Po to tylko, by budować imperium bez skrupułów wyrywając kasę z kieszeni i tak już ubogiego społeczeństwa.
Logiki w tym żadnej, podobnie jak w tym, iż Boże Narodzenie obchodzone jest 25 grudnia, chociaż faktycznie Jezus urodził się 6 stycznia. Ale co tam - co ksiądz powie, większość uważa za świętość. No i mamy nauczanie z ust faryzeuszy.

Sphere: Related Content