Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

czwartek, 16 października 2008

Gdzie to prawo?

Nie ma równości w polskim prawie i - śmiem podejrzewać - długo jeszcze nie będzie...
Abonamentowa TVPiS caluśki dzień męczy widzów na wszelki możliwy sposób programami o papieżu Karolu Wojtyle, którego wybrano na owo stanowisko 30 lat temu. Co rusz mowa jest o tym jaki on był to niby wielki, że czegoś tam nauczał (niech więc wreszcie ktoś powie dokładnie czego), no i że WSZYSCY czekają na jego jakąś tam beatyfikację.
Podobnych pierdół - moim zdaniem - jest pełno. Zastanawiam się po co? Czyżby wszyscy w tym kraju byli katolikami, wszyscy podziwiali pana rodem z Wadowic? Znam mnóstwo ludzi, którzy skręcają się na taką papkę płynącą wprost z ekranu.
W normalnym kraju z pewnością przeciwko takiej telewizji wpłynęło przynajmniej kilkanaście pozwów o obrazę uczuć, brak równouprawnienia itp. W Polsce jednak nie ma mowy o tym, by np. ateista zaskarżył kogokolwiek o naruszanie jego światopoglądu taką indoktrynacją. A na zmianę szansy nie widać...

Sphere: Related Content

poniedziałek, 13 października 2008

Na drzewko, nie jakiś szczyt...

Jak małe - musi być uparte i złośliwe... Nie mam zamiaru obrażać ludzi, którym wzrostu w życiu nie przybyło, ale w tym powyższym stwierdzeniu coś być musi.
Pojąć nie mogę na jaką okoliczność Brat Mniejszy Większy zwany dalej prezydentem chce lecieć na unijny szczyt i reprezentować Polskę wraz z Donaldem T. nazywanym premierem. Nawet spece od konstytucji jednoznacznie twierdzą, że o ile Lech K. pojawi się na tym szczycie, winien zajmować dokładnie takie samo stanowisko, co ekipa rządowa.
Tere-fere. Już każdy widzi jak prezydenciunio powie cokolwiek tym samym głosem, czyli to, co znajduje się w planach rządowych polityki zagranicznej. Zresztą widać jak słucha się kogokolwiek w sprawach choćby swego wizerunku. Mieliśmy już zbyt wiele przykładów, by przekonać się, że bardziej wystawia nie tylko siebie, ale cały kraj na pośmiewisko.
No i teraz poszło choćby o samolot - kto ma nim lecieć. Przekonamy się.
Mimo wszystko - taką mam nadzieję - całe to międzynarodowe towarzystwo (o ile Lech K. się pojawi), które weźmie udział w szczycie, zwyczajnie oleje prezydenta reprezentującego wyłącznie swoje fobie i uprzedzenia.

Sphere: Related Content

niedziela, 12 października 2008

Prawda - PapaRatzi

Z jakąż to satysfakcją przyjąłem, że do kanonu watykańskich tak zwanych świętych trafić ma papież Pius XII.
Pan papież Ratzinger próbuje tuszować jak tylko może występki, wręcz powiedziałbym - zbrodnie - swego poprzednika. Mało tego, Pius XII jako osobnik ściśle współpracujący z nazistami, teraz ma zostać oczyszczony ze wszelkich zarzutów, bo podobno był wiecznie wprowadzany w błąd.
Może z takiego samego powodu, co astronomowie twierdzą, że Ziemia jest płaska...

Aby nikomu nie pozostawić złudzeń co do historycznej prawdy, proponuję lekturę tego, co poniżej, nie dodając ani słowa komentarza więcej.


List prezydenta Stanów Zjednoczonych (USA) Harry'ego Trumana do papieża Piusa XII w Watykanie napisany po zakończeniu II. wojny światowej

List opublikował paryski miesięcznik "Sennaciulo" nr 647/1959

Szanowny Panie Pacelli,
Jako baptysta i jako głowa jednego z największych i najpotężniejszych narodów świata, gdzie wszyscy nazywają mnie po prostu panem Trumanem, nie mogę stosować zwrotu: Jego Świątobliwość, ponieważ ten tytuł jest zarezerwowany tylko dla Boga. My w Stanach Zjednoczonych uważamy wszystkich ludzi za równych przed Bogiem i zwracamy się do siebie naszym własnym, prawdziwym imieniem. W konsekwencji tego piszę do Pana jako do Pana Pacelliego.
Jestem przekonany, że ani Pan, ani Pański Kościół nie należą do tych, którzy prawdziwie szukają pokoju i pracują dla niego. Twórcy naszego narodu, poznawszy całą historię i cechy Pańskiego kościoła, tak bardzo lubiącego politykę i wojnę, ustalili jako główną zasadę obowiązującą nasz rząd, by nigdy papież nie miał prawa mieszać się do naszych spraw. Dobrze poznaliśmy
doświadczenie historii Europy i jesteśmy pewni, że nasza demokracja nie trwałaby długo, jeśli pozwolilibyśmy - na podobieństwo rządów europejskich - oplątać się waszymi doktrynami i politycznymi intrygami.
Tomasz Jefferson, jeden z najmądrzejszych ludzi naszego kraju, powiedział jasno: "Historia nie dostarczyła nam ani jednego przykładu państwa pod wpływami kościoła, któremu udałoby się zachować wolność religijną".
W konsekwencji Pan nie posiada najmniejszych kwalifikacji, aby móc mnie pouczać o sposobie prowadzenia mego narodu drogą pokoju. Kilka faktów mogłoby pomóc Panu w odświeżeniu swej pamięci. Pański poprzednik w Watykanie, papież Pius XI rozpoczął atak faszystowski, zawierając układy z Mussolinim w 1929 r. Cywilizacja chrześcijańska w tym roku została haniebnie
zdradzona. Sławny pisarz i historyk naszego kraju, Lewis Mumford - ani komunista, ani antykatolik - napisał w książce "Faith for Living" z 1940 r.: "Perfidia świata chrześcijańskiego jasno urzeczywistniła się w 1929 r. przez konkordat, kóry powiązał Mussoliniego z papieżem".
Wówczas tylko nieliczni w Stanach Zjednoczonych znali prawdziwe oblicze faszyzmu tak dobrze jak Pan i papież Pius XI, a wy dwaj pomogliście do jego sukcesu i związaliście z nim wasz kościół. Pan sam - jako młody ksiądz i dyplomata - wykonywał specjalne zadanie - pomocy Niemcom w
przygotowaniach do drugiej wojny światowej. Spędził Pan dwanaście lat w Niemczech. W porozumieniu z von Pappenem pomógł Pan Hitlerowi wzmocnić się oraz - jako kardynał Pacelli położył Pan podpis pod konkordatem, który powiązał Watykan i Wielkie Niemcy w 1933 r.
Nie udowodni mi Pan swojej niewiedzy o tym, że Hitler i naziści przygotowywali spisek przeciwko nam. Nawet katoliccy biografowie piszą, że przez wiele lat był Pan najlepiej poinformowaną osobą w całej Trzeciej Rzeszy.
Po podpisaniu konkordatu, tak ważnego dla Hitlera, von Pappen, który w Norymberdze z wielkim trudem uratował swoje życie, powiedział: "Trzecia Rzesza jest pierwszym mocarstwem nie tylko uznającym, lecz w dalszym ciągu wprowadzającym w życie szczytne zasady papiestwa".
Pańscy kardynałowie i biskupi w Rzymie błogosławili oręż użyty przeciw bezbronnym Abisyńczykom. Pański kardynał Schuster z Mediolanu ogłosił podbój Abisynii, jako świętą wojnę, która pozwoli zatriumfować w tym kraju krzyżowi chrześcijańskiemu. Pan rości sobie prawa, aby nadal nazywać swój kościół - Kościołem Bożym i w konsekwencji żądać, abym ja, szef cywilnego,
konstytucyjnego państwa zgodził się uznawać Pana jaki mojego zwierzchnika, a w ten sposób jako zwierzchnika narodu amerykańskiego.

Sphere: Related Content