Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

piątek, 2 listopada 2007

Putinada, kaczynada...

Kaczor Mniejszy jeszcze chce kąsać, bo nijak z porażką wyborczą pogodzić się nie może. Wystarczyła jedna z ostatnich (jego) konferencji prasowych jako premiera, by ewidentnie ukazały się kompleksy, a przede wszystkim brak jakiegokolwiek realizmu, o próbie choćby lekko krytycznego spojrzenia na samego siebie.
Radkowi Sikorskiemu się dostało. Skoro nie chciał grać w tej samej drużynie, co ekipa wyznająca Kaczyzm - jest wrogiem. Wyszło więc na to, że były minister obrony to człek mający jakieś uprzedzenia w stosunku do USA, zatem jego obecność w przyszłym rządzie - zdaniem Yaro Kaczyńskiego - to po prostu fatalna pomyłka.
Zastanawiam się czy (nie za bardzo lubianemu przeze mnie) Sikorskiemu odmieniło się na tyle po przejściu do PO, że stał się jakimś imbecylem? Jak zatem tak przenikliwy umysł w osobie premiera (jeszcze) nie wykrył zdrajcy w swym szeregu? Nie napiętnował? Żywym ogniem nie palił? Haka na niego nie znalazł? W dyby nie zakuł?...
Dalej jednak na swej konferencyji Złota (lecz obleczona patyną) Kaczka w obronę swą wzięła dwóch dziennikarzy, których policja przed oblicze sądu doprowadziła. "Gazetę Polską" oni reprezentują, czyli opcję jaką - wiadomo, więc sercu Yaro bliscy oni, a ci którzy do sądu ich podali to zapluci reakcjoniści pewnie w rękach układów i oligarchii jak mniemam. Bo to telewizja TVN przeca!
No i skoro siłą do sądu doprowadzono, gdyż na poprzednią rozprawę nie raczyli się stawić usłyszeliśmy z ust Yaro, że: - Do władzy dochodzi grupa, która stanowi realne zagrożenie dla demokracji, a potem: - Szykuje się putinada.
I teraz po pierwsze: wiem, że Brat Mniejszy Mniejszy ma zwyczajnie kompleks rosyjski, na dodatek obraża nie tak odległy od Polski kraj i stawia siebie w nadzwyczaj idiotycznym świetle, a w sumie i cały naród, świadomie dążąc do zaognienia stosunków międzynarodowych. A sam wspominał coś o czyimś amerykańskim kompleksie...
A po drugie, najważniejsze: Porażka pewnie już tak główkę poraziła, że nie za bardzo pamięta premieruńcio o swych niedawnych (i swojej świty) poczynaniach, kiedy to zatrzymywano co rusz obywateli, którzy grzecznie stawiali się na każde wezwanie sądu. Na nich policję polityczną zwaną CBA nasyłano, nie zwykłych funkcjonariuszy policji. W kajdankach, przed kamerami ich wyprowadzano na dodatek. O Barbarze Blidzie nie wspomnę.
I może jeszcze o moralności prawić będzie?
Oby to już konferencja ostatnia była.

Sphere: Related Content

Brak komentarzy: