Wałęsa i Kwaśniewski potrafili wznieść się ponad podziałami, nawet wtedy, gdy niekoniecznie ich ulubieńcy stawali na czele rządu. Wręcz z obowiązku, nie bacząc na polityczne animozje, umieli przyjść na salę sejmową i wysłuchać expose premiera. Nie stanie się tak w przypadku Brata Mniejszego Większego, który zupełnie przypadkowo w tym czasie przebywać będzie z wizytą... w Gruzji.
Jakoś wierzyć mi się nie chce, że ten wyjazd nie ma nic wspólnego z ostentacyjnym okazaniem niechęci zwycięzcom wyborów. Ale być może się mylę. Może przy okazji tej podróży będzie wycieczka śladami przodków jednego z czterech pancernych? Ten wariant wydaje się być mało prawdopodobny, bo przecież prezydent do myśli swej nie dopuszcza, że w ogóle istniała taka formacja o nazwie Armia Ludowa. Ale przecież ludzie się zmieniają...
Głupoty zaczynam wypisywać. Gdzież on mógłby się zmienić? Mimo wszystko ta hipoteza o Sakaszwili ma swoje podstawy - kto jak kto, ale nieobecny podczas tuskowego expose na luzach w czołgu się zmieści.
A traf chciał, że gruziński prezydent nazywa się Micheil Saakaszwili...
Sphere: Related Content
A traf chciał, że gruziński prezydent nazywa się Micheil Saakaszwili...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz