Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

poniedziałek, 10 września 2007

Najpierw magicznie, potem spieprzaj...

Uczono mnie za lat dziecięcych, że należy używać słów magicznych - proszę, dziękuję, przepraszam, bo dzięki nim wiele zyskać można. Nie wszystkich jednak ta reguła dotyczy. Szczególnie pewnej grupy mieniącej się być politykami.
Trudno nie wspomnieć o pewnym bulterierze, któremu słowo przepraszam utkwiłoby w gardle mocniej niż rybia ość. Trudno się dziwić, skoro osobnik poza wyimaginowanymi prawdami nie umie wydobyć z siebie czegoś właśnie magicznego, na co zdobył się były prezydent, bez pełnego wyższego wykształcenia, a takowym Kurski się legitymuje. Podobnie pochwalić się może licznymi procesami, w których przegrywa albo na sali sądowej się nie pojawia. Taka to jego polityczna klasa. Nie ma błędu, do jakiego wypadałoby się przyznać. I tak samo z zamieszaniem wokół Kompetencji nad Niekompetencjami od spraw zagranicznych. Od piątkowego późnego wieczoru - najpierw odwołana, godzinę później tańcem uczciła swą nominację. Tyle tylko, że jej szef Yaro i Brat Mniejszy Większy zapomnieli o jednym - by stać się ministrem pełną gębą należy przed prezydentem złożyć przysięgę, której regułka jak byk zapisana w Konstytucji jest. Nic to, ważne, że minister wrócono na stanowisko, a prawo nagnie się albo zinterpretuje wedle swojej modły. Słowo przepraszam za błąd nie istnieje i istnieć nie będzie.
Podobnie jak nie da się przeprosić strajkujących nie tak dawno przed premierowskim urzędem pielęgniarek i lekarzy. Straszono ich nawet restrykcjami, aż tu nagle objawienie. Minister od zdrowia (kiedy już widmo wyborów nastało) niczym zbawca oświadcza, że gotówkę na podwyżki pełnymi garściami jest w stanie rzucać. Ale tylko wtedy, gdy PiS wybory wygra, w innym przypadku mowy nie ma. Czyli sypnie kasą tak, jak podczas poprzedniej wyborczej kampanii. Wtedy też dotrzymali słowa wedle swych zasad, identycznie jak choćby część z trzech milionów mieszkań.
W końcu zasady zobowiązują. Zasady obiecywania. Potem już spieprzaj dziadu.

Sphere: Related Content

Brak komentarzy: