Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

czwartek, 13 września 2007

Śmierć czy bruk? Wybór należy...

"Jeszcze nie tak dawno mieszkaliśmy razem z żoną, dwójką dzieci i moją matką w ciasnym mieszkaniu. Oboje pracowaliśmy, ale mimo to trudno nam było związać koniec z końcem. Nie wystarczało nam na rachunki i normalne życie. Dziś mamy piękny dom, świetny samochód, dzieci codziennie dojeżdżają do najlepszej szkoły w sąsiedniej miejscowości. W Edynburgu". Mniej więcej tej treści spot reklamowy można usłyszeć w niektórych stacjach radiowych. I wydaje mi się, że to wyjątkowo realna przyszłość dla czekającej nas kolejnej fali emigracji. Zostaną niedobitki i emeryci, których czeka jedyna alternatywa - śmierć głodowa albo wyrzucenie na bruk.
A miało być tak pięknie, taki wzrost gospodarczy. Będą natomiast podwyżki cen, co już oficjalnie zapowiadają producenci żywności. I tak już chlebuś kosztuje o kilkadziesiąt groszy więcej, podobnie jak mąka, a jesienią w górę pójdzie m.in. mięso, drób, owoce. Z pewnością coś jeszcze. Tyle tylko, że jakoś płace pozostają niezmienne, bo skoro ogromna cześć osiadłego w tym kraju społeczeństwa zarabia realnie poniżej tysiąca złotych i z tego musi zapłacić czynsz, prąd, gaz, jedzenie właśnie, jakoś ubrać siebie i dzieci, a i tak do pierwszego nie wystarcza, jaka czeka ich perspektywa? O tych, którym wiek produkcyjny już dawno minął, wspominać nie trzeba, bo choćby w mięsnym widać na jakie frykasy ich stać - najtańsza wędlina, wątrobianka, kości na zupę, którą jedzą przez tydzień.
Jakoś tak ta sytuacja z podwyżkami koliduje z pięknymi perspektywami malowanymi w spotach reklamowych przez partię Braci Mniejszych. Jeżeli się nie mylę, oni właśnie wspominali, że tegoroczne zbiory są fantastyczne. Być może chodziło o science fiction.
Za fachowca w ekonomii z pewnością uchodzić nie mogę, ale skutek będzie odczuwalny nie tylko w portfelach społeczeństwa. Przyjdą kolejne straty, choćby z wpływów w turystyce. Do tej pory do Polski zjeżdżało mnóstwo obcokrajowców, bo było tanio. Skoro ceny będą podobne, nie ma co liczyć na zbyt wielkie zyski.
Piękna może być Polska. Tyle tylko, że z perspektywy np. Zielonej Wyspy.

Sphere: Related Content

Brak komentarzy: