Nadchodząca ekipa rządowa na każdym kroku otrzymywać będzie kacze (nie kukułcze) jaja. Przyczółki kaczyzmu istnieć będą na każdym wręcz kroku, i to w majestacie prawa pełną gębą. A to - co już widać - wypadałoby po prostu zmienić.
Nie dość, że rzesza PiS-uarów otrzymała tak zwanego kopa w górę jedynie po to, żeby ich odprawy były znacznie wyższe, co jednoznacznie pokazuje (już o tym wspominałem) ideę taniego państwa, to na dodatek dokonuje się serii ruchów, dzięki którym swoi zyskają posadki, z jakich spaść się zwyczajnie nie da. Tym też spoobem osobnik zwany Ziobro przesuwa swojego podwładnego na miejsce z pensyjką 12 tysięcy złociszy miesięcznie i dożywotnią niemożnością odwołania gościa ze stanowiska. Szczyt kompetencji od spraw zagranicznych przekazuje kompetencje zarządzania fundacją wspierającą Polaków mieszkających za wschodnią granicą ze sfer rządowych do kancelarii prezydenta, więc w niej będzie można umieścić zatem swoich. Oczywiście za odpowiednim wynagrodzeniem.
Jestem tylko ciekaw ile to nowych osób znajdzie zatrudnienie w instytucjach, jakie podlegać mają nie władzy rządowej, lecz prezydenckiej właśnie. Jacyś nowi doradcy, np. do spraw zawartości cukru w cukrze, świeżego powietrza, zanieczyszczonej atmosfery, dzwonków tramwajowych, zdrowia, szczęścia, pomyślności, dojenia kanarków, technologii prania beretów (wiadomo jakich) i lustracji. To tylko przykłady, a spodziewać się można, że narobi się tego znacznie więcej.
Jak temu zaradzić? Jest i metoda - ograniczyć wydatki na prezydencką kancelaryję, o czym decyzję podejmuje Sejm.
Gdyby komuś było jeszcze mało, zmiennikiem Antka Policmajstra Macierewicza na stanowisku likwidatora WSI okazał się Jan Olszewski (ksywa: koala), onegdaj premier, którego wspominam jako człeka, co to poza lustrowaniem i dekomunizowaniem świata nie widział.
Takiż to i spadek. Na lata.
Sphere: Related Content
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz