Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

niedziela, 27 kwietnia 2008

...więcej nie znalazł

Mąż pyta żonę:
- Umiesz graćw chowanego?
- Oczywiście!
- To ja idę po papierosy, a ty się tak schowaj, żebym cię więcej w życiu nie znalazł.

I tę propozycję należy przedstawić tym, którzy od lat pozostają w parlamentarnej opozycji czyli ogólnie rozumianej lewicy.
Pojąć bowiem nie sposób jak to jest możliwe, żeby w chwili, kiedy właściwie inne partie dają akurat tej niesamowite pole do popisu...
Rząd nie za bardzo wie co począć z obietnicami o drugiej Irlandii, o PiS-dzielcach nie trzeba nawet wspominać, bo ci już za Ziobro dawno wieszać się winni.
LiD czy bardziej obecnie SLD albo jakieś tam inne lewicowe ugrupowania, zamiast zawalczyć o elektorat, trzymać go oraz powiększać procentowy słupek, zwyczajnie kłóci się, doprowadza do rozpadu koalicyjnego związku z demokratami i innymi partiami. Tak chyba powoluśku pojmuję dlaczego, ale - jako że nie staram się zgłębiać tematu - mam swoją teorię...
Jeszcze za Oleksego i Millera razem wziętych poparcie w miarę wysokie było, chociaż panowie ci poza pustymi hasełkami nie potrafili zbyt wiele zdziałać, poza zachłyśnięciem się władzą i myślą, że już rządzić będą wiecznie. W dupie mieli coraz to gorsze wyniki sondaży. Zaczęli mocno, jednak w przeciwieństwie tego, co obiecywali, skończyli jak skończyli. Jeden alkoholowymi przechwałkami, drugi u Jondrka Leppera.
Nadszedł młodzian pod tytułem Wojciech Olejniczak i zgrzyt się pojawił, kiedy to on stanął na czele lewicowej partii i - aby było jeszcze śmieszniej - obnosił się ze swym katolicyzmem. Że tak powiem, do k... nędzy!, w partii, której podstawą elektoratu są ci, co urzędników kościelnych nie za bardzo lubią. A tu przewodniczącym zostaje człek chełpiący się swą religią. Na dodatek wspomniane konflikty wewnętrzne, wyścig o stołek przewodniczącego z niejakim Napieralskim i rozpad całej tzw. koalicji. Tak wygląda obraz partii, której szansa obecnie jest niepowtarzalna na to, by znaleźć solidną podstawę do poważnego zaistnienia na politycznej scenie po jednej stronie, ponowne przyciągnięcie tych wyborców, którzy - będąc zdegustowani - odeszli. I nie dziwię się im.
Powrót do polityki oraz zapowiedź budowania nowej partii przez Włodzimierza (ksywa: Żubr) Cimoszewicza jakoś nie przekonuje. Bez radykalnej zmiany światopoglądu oraz czynów niewiele się zmieni. Najwyżej elektorat jeszcze bardziej zgłupieje i rozdrobni się tak, jak w przypadku prawicowo-komunistycznych ugrupowań.
Dlatego ów dowcip z początku wszystkim powyżej należy zadedykować.

Sphere: Related Content

Brak komentarzy: