Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

środa, 15 sierpnia 2007

Święto czy śfjento?

Okazja w sumie zacna, rocznica bitwy pod Warszawą, więc dzień taki z pewnością można uczcić jako Święto Wojska Polskiego. Co do tego, nie ma wątpliwości, chociaż pewnie co niektórzy mogą nieco kręcić nosem, wskazując na inne daty. Mniejsza o to.
Zadziwia mnie jednak coś zupełnie innego. Różne media zaczynają coraz głośniej mówić, że na patriotyzmie oszczędzać nie można, bo każdemu należy wpoić z jakiego kraju pochodzi, powinien taki delikwent kultywować, szczycić się itd. Dlaczego o owej oszczędności wspomniałem - za momencik. Najpierw chciałbym (ale odpowiedzi pewnie od nikogo nie uzyskam) dowiedzieć się jak to możliwe, aby patriotyzmu owego nie zaszczepiono tej ogromnej rzeszy Polaków, którzy zwyczajnie wyjechali w kierunku Anglii, Irlandii czy Norwegii? Przecież tak zaszczepiony patriotyzm winien im nakazać natychmiast wrócić do kraju i tu kultywować jakieś tradycje, chwalić się kim są.
I właśnie - jakie dokładnie koszty poniesiono, aby w Warszawie zorganizować dziś defiladę (a co tam, z czołgami, samolotami), nie wiadomo. Na pewno nie są to jakieś grosze. Kto by zresztą na propagandzie oszczędzał, a to, co w Święto Wojska Polskiego urządzono żywcem przypomina parady wojskowe choćby z Moskwy, gdy na trybunie honorowej główne miejsce zajmował Józef Wisarionowicz Dżugaszwili, znaczy się Stalin.
Pieniędzy podobno nie ma. Na to jednak zawsze się znajdzie, skoro nawet w telewizorni co chwilę widać spoty reklamowe rządzących, z których wynika, że jest już w tym kraju tak dobrze. Chciałbym się dowiedzieć gdzie? Pewnie w telewizji...
A tak zupełnie obok tego wszystkiego, co dziś w Warszawie urządzono - nie wszyscy żołnierze, nawet ci w kraju, mają okazję do faktycznego świętowania. Jakoś tak dziwnie się złożyło, iż dokładnie 15 sierpnia 2007 roku doszło do nominacji i odwołań. Tak dla przykładu: pewien pułkownik dostał generalskie szlify tylko po to, aby mogło dojść do jego awansu na stanowisko dowódcy szefa jednej z najważniejszych instytucji w Siłach Zbrojnych. Jego poprzednika zwyczajnie odwołano, chociaż to człowiek tak doświadczony i sprawdzony, że słów aż brak. Jednak rozkaz to rozkaz.

Sphere: Related Content

Brak komentarzy: