Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

czwartek, 16 sierpnia 2007

Wyjdzie bokiem, nie EURO

Nowości o prawdzie wszędzie podają, że wedle prokuratury to Jondrek, a nie Nasze Narodowe Dobro - Ziobro kłamie. A co mnie to obchodzi? Same taśmy, podsłuchy i na tym koniec. No, może jeszcze kto z kim będzie w koalicji (nawet już na ten temat pojawiają się sondaże.
Mnie natomiast zaciekawił zupełnie inny, poświęcony temu czy zdążymy się przygotować do piłkarskich Mistrzostw Europy czy też będzie to zwykła klapa. Z pewnością żadna z koalicji nie ma szansy na aż tak wielką liczbę głosów, co opinia o totalnej kompromitacji w 2012 roku. 88 procent (słownie: osiemdziesiąt osiem) oddających swe głosy oświadczyło, iż będzie dno lub oddamy te mistrzostwa innemu krajowi, by się do reszty nie splamić.
Ten właśnie ostatni wariant wydaje się być czymś, co wydaje się najprawdopodobniejszym scenariuszem. Nie tylko stadiony czy hotele świadczyć będą o polskim przygotowaniu do tejże imprezy. Pozostaje jeszcze mnóstwo, a właściwie ogrom prac przy tak zwanej infrastrukturze pozwalającej na dotarcie z miasta do miasta. Zanim jednak te elementy zostałyby wykonane, niezbędne jest przeprowadzenie przetargu...
Prawo mamy takie, jakie jest i jakoś nikomu do główki nie przyjdzie, żeby coś w nim zacząć poprawiać. Powołuje się komitety organizacyjne, zmienia ludzi i to wszystko. O konieczności szybkiego wykonania dróg czy torów kolejowych nikt nie myśli. Kasa do wzięcia jest ogromna i rzecz oczywista, że firmy, które w przetargu startować będą na pewno nie odpuszczą. I tu zaczynają się schodki, bo nikt nie pomyślał, żeby owo Prawo o zamówieniach publicznych zmienić. Odwołań i temu podobnych ruchów doprowadzających do opóźnień w rozstrzygnięciu przetargu będzie pełno. Inne kraje ten problem rozstrzygnęły już dawno. Tu jednak liczą się teczki, agenci i nagrania.
Może jeszcze jeden przykład, przy którym specjalnie branży nie podam, bo z jakiej racji mam pouczać kompetentnych u steru władzy? W tej gałęzi polskiej gospodarki jakiekolwiek projekty wykonać może najwyżej 400 architektów, a dla tych niekoniecznie liczyć się muszą jakieś tam mistrzostwa w kopanej, ale konkretny pieniądz otrzymany za wykonaną pracę. Mogą zatem przebierać w zleceniach, bo to ich sprawa za co się wezmą. A prawo jest tak skonstruowane, że projekty mogą wykonywać wyłącznie osoby znające język polski. Nic dodawać już chyba nie trzeba.
Liczą się teczki, niekoniecznie a planami na EURO.

Sphere: Related Content

Brak komentarzy: