Ostania niedziela. W śmietniku grzebie para - na oko dwudziestolatkowie, nawet nieźle ubrani, do plecaków chowający "znaleziska". Wręczony im chleb, ser przyjmują z zażenowaniem. Kilkanaście minut później dzwonek do drzwi. Stoi przed nimi brodaty facet i pyta czy miałbym coś dla niego do jedzenia.
Co za kraj...
wtorek, 19 listopada 2013
Kraj...
Autor: bury o 00:39
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz