Zanim wejdziesz...

W USA mamy Disneyland, w Danii - Legoland, a w Polsce? Odpowiedź jest prosta - Kaczyland, Kleroland.
Nie poradzę nic, że mój obraz władzy najwyższej jest tak niski...

czwartek, 13 grudnia 2007

Dziejowa "sprawiedliwość"

Rocznica wprowadzenia stanu wojennego, 13 grudnia praktycznie we wszystkich mediach pokazywana jest poprzez pryzmat czołgów na ulicach, żołnierzy z karabinami, wymądrzających się historyków z IPN, którzy w czasie, gdy ów stan obowiązywał albo ssali palec w prowadzonym przez brzydką komunę żłobku, zwyczajnie srali w pieluchy albo ich jeszcze na świecie nie było. No i na dodatek te manifestacje, martyrologia internowanych - niejednokrotnie jednak nie w więzieniach, ale w ośrodkach wczasowych.
Nie będę się sprzeczał czy słusznie czy też niesłusznie stało się tak, że 13 grudnia 1981 roku nie było Teleranka. Moje zdanie jest takie: gdyby stanu wojennego nie było, do polskich miast weszłyby wojska zza wschodniej, południowej i zachodniej granicy w ramach "pomocy". Byłby rozlew krwi o skali niewyobrażalnej, bez porównania większej od tego, do czego doszło tych 26 lat temu.
Znacznie od tego ciekawsze jest pokłosie, dzisiejsze efekty stanu wojennego. Jak to bowiem możliwe, by taki internowany ówczesny opozycjonista, dziś polityk pełną gębą otrzymał w ramach rekompensaty za nieprawości, jakie wobec niego popełniono w 1981 i latach późniejszych dostał odszkodowanie sięgające miliona złotych? Osoby, które przeżyły koszmar hitlerowskich obozów koncentracyjnych musiały zadowolić się kwotami o przynajmniej dwa zera mniejszymi.
Ot, sprawiedliwość dziejowa.

Sphere: Related Content

Brak komentarzy: