Odwiedziłem Kraków. Bardziej roboczo niż turystycznie. Jednak ominąć choćby krótki spacer po starówce? Tego bym sobie nie wybaczył. Jakoś tak chciałem zahaczyć o Kościół Mariacki...
Wejście od Rynku Głównego oznaczone zostało dwujęzyczną tablicą, z której wynikało, że mogą nim wejść tylko osoby odczuwające potrzebę modlitwy. Tej jakoś nie odczuwałem nigdy i odczuwać nie będę. Chciałem tylko na oczy własne zobaczyć gdzież to Wawrzek zgubił połowę swego obuwia. Skoro w wodzie święconej swych rąk moczyć nie zamierzałem, ani też klękać, znalazłem wejście dla zwiedzających. Nie nacisnąłem jednak nawet klamki. Olałem temat ołtarza zbudowanego przez Witka S. Dlaczego? Bo jak byk napisano, że wstęp kosztuje 10 złociszy. Wcale nie ze skąpstwa tak postąpiłem, ale z pobudek czysto światopoglądowych.
Do niedawna fundusz kościelny, rzeka pieniędzy płynąca z państwowej i samorządowej kasy do dzisiaj, wieczne włazidupstwo czarnym przez wszelakie władze. Dobra, wystarczy tej wyliczanki. I jeszcze mam dychę płacić czarnym, zapewne do kieszeni, bo wątpię, by za to, co uiszczę za wejście odprowadzany jest jakikolwiek podatek.
Nie ja.
Sphere: Related Content
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz