poniedziałek, 29 grudnia 2008
Ajatollah - ginekolog
Autor:
bury
o
05:23
0
komentarze
niedziela, 14 grudnia 2008
Porypało się...
Autor:
bury
o
02:38
0
komentarze
Etykiety: absurdy
czwartek, 27 listopada 2008
Mini-kombatant?
Autor:
bury
o
18:10
0
komentarze
niedziela, 16 listopada 2008
Tupet trza mieć...
Autor:
bury
o
20:19
0
komentarze
Problem...
Autor:
bury
o
01:21
0
komentarze
wtorek, 11 listopada 2008
Lingwistyka stosowana
Dostałem maila, więc się nim dzielę:
Jak myślisz, jak nasz prezydent wymówi imię i nazwisko nowego prezydenta USA?
- Baba Omama
- Baran Osama
- Oback Barama
- Baran Obawa
- Barubar Bambama
- Barabar Obameiro
- Borubak O'Lama
- Brak Banana
- Barek Odrana
- Burak Osama
- Bobek Barana
- Szalas Obama
- Rumburak Osrama
- Obak z Bahama
- Barakus mlask mlask Obamus mlask mlask
Jeżeli zechcesz, skopiuj, prześlij dalej.
Autor:
bury
o
18:53
2
komentarze
Etykiety: bez komentarza
Doda śpiewać umie...
Autor:
bury
o
14:20
0
komentarze
czwartek, 30 października 2008
Diablopapieżopoganomącenie
No to po kolei...
Tadzik R. zwany dalej ojcem rusza na warzywną wojnę, bo dynia jest symbolem szatana, a takie amerykańskie święto pod tytułem Halloween to istne wcielenie diabła. Należy więc protestować, szczególnie nie dopuścić do tego, by dzieciarnia mogła bawić się w przebieranki za duchy. Polak - jak to można wywnioskować z teorii zakonnika, którego hobby jest zbijanie kasy na wszystkim co się rusza bądź nie - równa się katolik. Trzeba więc Tadzika popierać. I nic to, że dzieciaki mogą się bawić, ważniejsze jest chyba umartwianie się.
Pogaństwo, jakim toruński biznesmen ukrywający się pod koloratką zarzucił natomiast krajowi znad Wisły i Odry pewien humanista rodem z Krakowa, zresztą wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dokładniej rzecz ujmując chodzi o pomnikomanię, jaką fundują katoliccy fundamentaliści. Któż stoi, siedzi, klęczy (i nie wiadomo co jeszcze robi)? Oczywiście, we wtłaczanym do umysłów jedynym możliwym autorytecie wszechczasów, papieżu z Wadowic. Jeżeli moda na pomniki Karola Wojtyły się nie zmieni, niedługo dodawać będą jego figurki do każdej zakupionej pralki. No i właśnie, ów humanista pyta się wprost: kogo należy wyznawać - Boga czy papieża? Odpowiedzi na to pytanie niech każdy udzieli sobie we własnym sumieniu.
Zamiast bosko lepsze chyba jest wyjaśnienie z tytułu.
A gdyby do tego dorzucić to, czym "czarowany" jest ten, co utożsamia się z katolicyzmem, czyli jakimś wyimaginowanym niebem, w którym obcować się ma przez wieczność z Bogiem. Na czym jednak owo niebo ma polegać, co się ma tam dziać, tego już nikt nie wytłumaczy, więc nie do końca, a właściwie wcale, nie wiadomo czy będzie to na tyle atrakcyjne, by się o to starać w tak zwanym życiu doczesnym.
Z pewnością nie zamierzam tam dostać się przez wzbogacanie komitetów budowy kolejnego pomnika z wiadomym wizerunkiem czy też wpłatami na konto pogromcy dyń.
Autor:
bury
o
19:38
1 komentarze
poniedziałek, 27 października 2008
Strasznie mi żal...
Jakoś tak zapomniano, by zaproszenia wyszły nie tak nagle, na kilka tygodni wcześniej, ale miesięcy, nawet rok przed zapowiadanym balem. Tego wymagają procedury dyplomatyczne, a zresztą trudno spodziewać się, by przy napiętych kalendarzach osobistości polityczne z całego świata znalazły czas na "widzimisię" gościa, który robi z siebie pośmiewisko podczas unijnego szczytu.
No i na dodatek teraz media alarmują, że Moskwa zbojkotuje ów bal. A czego się spodziewać, skoro dotychczasowe poczynania Lecha K. to nic innego jak wrogość wobec Rosji? Z pewnością jakiekolwiek argumenty i tak nie są w stanie przemówić do rozumku człeka zajmującego budynek przy Krakowskim Przedmieściu.
Dlaczego? Zacytuję niekoniecznie lubianego przez część politycznych kręgów Andrzeja Rodana: Strasznie nam żal niskich ludzi, kiedy pada deszcz. Oni dowiadują się o tym ostatni.
Autor:
bury
o
00:02
0
komentarze
czwartek, 23 października 2008
FIFAm taki układ
Wydawać się może, że w tej sytuacji winno się pogonić to całe towarzystwo na cztery wiatry i zacząć budować od początku. Tymczasem na pierwszy poważny ruch wykonany przez polski rząd - zawieszenie zarządu tejże instytucji i powołanie kuratora wywołał w światowych władzach piłkarskich dziwaczny odruch, czyli groźbę wykluczenia rodzimych kopaczy z rozgrywek międzynarodowych. I na tym stanowisku chyba stać nadal będzie międzynarodowa federacja piłkarska.
O czym więc tutaj mówić? Jeżeli łopatologia stosowana (patrz: cytat z początku) nie nadaje się jako metoda wyjaśnień, jak tu dyskutować z tymi, co słuchać nie chcą. Idąc tym tropem, nie zdziwię się, że mecze eliminacji Mistrzostw Świata też są ustawiane. Pod patronatem FIFA.
Autor:
bury
o
23:26
0
komentarze
niedziela, 19 października 2008
W pijanym wI(PN)dzie
Autor:
bury
o
22:33
2
komentarze
czwartek, 16 października 2008
Gdzie to prawo?
Abonamentowa TVPiS caluśki dzień męczy widzów na wszelki możliwy sposób programami o papieżu Karolu Wojtyle, którego wybrano na owo stanowisko 30 lat temu. Co rusz mowa jest o tym jaki on był to niby wielki, że czegoś tam nauczał (niech więc wreszcie ktoś powie dokładnie czego), no i że WSZYSCY czekają na jego jakąś tam beatyfikację.
Podobnych pierdół - moim zdaniem - jest pełno. Zastanawiam się po co? Czyżby wszyscy w tym kraju byli katolikami, wszyscy podziwiali pana rodem z Wadowic? Znam mnóstwo ludzi, którzy skręcają się na taką papkę płynącą wprost z ekranu.
W normalnym kraju z pewnością przeciwko takiej telewizji wpłynęło przynajmniej kilkanaście pozwów o obrazę uczuć, brak równouprawnienia itp. W Polsce jednak nie ma mowy o tym, by np. ateista zaskarżył kogokolwiek o naruszanie jego światopoglądu taką indoktrynacją. A na zmianę szansy nie widać...
Autor:
bury
o
19:35
0
komentarze
poniedziałek, 13 października 2008
Na drzewko, nie jakiś szczyt...
Pojąć nie mogę na jaką okoliczność Brat Mniejszy Większy zwany dalej prezydentem chce lecieć na unijny szczyt i reprezentować Polskę wraz z Donaldem T. nazywanym premierem. Nawet spece od konstytucji jednoznacznie twierdzą, że o ile Lech K. pojawi się na tym szczycie, winien zajmować dokładnie takie samo stanowisko, co ekipa rządowa.
Tere-fere. Już każdy widzi jak prezydenciunio powie cokolwiek tym samym głosem, czyli to, co znajduje się w planach rządowych polityki zagranicznej. Zresztą widać jak słucha się kogokolwiek w sprawach choćby swego wizerunku. Mieliśmy już zbyt wiele przykładów, by przekonać się, że bardziej wystawia nie tylko siebie, ale cały kraj na pośmiewisko.
No i teraz poszło choćby o samolot - kto ma nim lecieć. Przekonamy się.
Mimo wszystko - taką mam nadzieję - całe to międzynarodowe towarzystwo (o ile Lech K. się pojawi), które weźmie udział w szczycie, zwyczajnie oleje prezydenta reprezentującego wyłącznie swoje fobie i uprzedzenia.
Autor:
bury
o
21:39
0
komentarze
niedziela, 12 października 2008
Prawda - PapaRatzi
Pan papież Ratzinger próbuje tuszować jak tylko może występki, wręcz powiedziałbym - zbrodnie - swego poprzednika. Mało tego, Pius XII jako osobnik ściśle współpracujący z nazistami, teraz ma zostać oczyszczony ze wszelkich zarzutów, bo podobno był wiecznie wprowadzany w błąd.
Może z takiego samego powodu, co astronomowie twierdzą, że Ziemia jest płaska...
Aby nikomu nie pozostawić złudzeń co do historycznej prawdy, proponuję lekturę tego, co poniżej, nie dodając ani słowa komentarza więcej.
Szanowny Panie Pacelli,
Jako baptysta i jako głowa jednego z największych i najpotężniejszych narodów świata, gdzie wszyscy nazywają mnie po prostu panem Trumanem, nie mogę stosować zwrotu: Jego Świątobliwość, ponieważ ten tytuł jest zarezerwowany tylko dla Boga. My w Stanach Zjednoczonych uważamy wszystkich ludzi za równych przed Bogiem i zwracamy się do siebie naszym własnym, prawdziwym imieniem. W konsekwencji tego piszę do Pana jako do Pana Pacelliego.
Jestem przekonany, że ani Pan, ani Pański Kościół nie należą do tych, którzy prawdziwie szukają pokoju i pracują dla niego. Twórcy naszego narodu, poznawszy całą historię i cechy Pańskiego kościoła, tak bardzo lubiącego politykę i wojnę, ustalili jako główną zasadę obowiązującą nasz rząd, by nigdy papież nie miał prawa mieszać się do naszych spraw. Dobrze poznaliśmy
doświadczenie historii Europy i jesteśmy pewni, że nasza demokracja nie trwałaby długo, jeśli pozwolilibyśmy - na podobieństwo rządów europejskich - oplątać się waszymi doktrynami i politycznymi intrygami.
Tomasz Jefferson, jeden z najmądrzejszych ludzi naszego kraju, powiedział jasno: "Historia nie dostarczyła nam ani jednego przykładu państwa pod wpływami kościoła, któremu udałoby się zachować wolność religijną".
W konsekwencji Pan nie posiada najmniejszych kwalifikacji, aby móc mnie pouczać o sposobie prowadzenia mego narodu drogą pokoju. Kilka faktów mogłoby pomóc Panu w odświeżeniu swej pamięci. Pański poprzednik w Watykanie, papież Pius XI rozpoczął atak faszystowski, zawierając układy z Mussolinim w 1929 r. Cywilizacja chrześcijańska w tym roku została haniebnie
zdradzona. Sławny pisarz i historyk naszego kraju, Lewis Mumford - ani komunista, ani antykatolik - napisał w książce "Faith for Living" z 1940 r.: "Perfidia świata chrześcijańskiego jasno urzeczywistniła się w 1929 r. przez konkordat, kóry powiązał Mussoliniego z papieżem".
Wówczas tylko nieliczni w Stanach Zjednoczonych znali prawdziwe oblicze faszyzmu tak dobrze jak Pan i papież Pius XI, a wy dwaj pomogliście do jego sukcesu i związaliście z nim wasz kościół. Pan sam - jako młody ksiądz i dyplomata - wykonywał specjalne zadanie - pomocy Niemcom w
przygotowaniach do drugiej wojny światowej. Spędził Pan dwanaście lat w Niemczech. W porozumieniu z von Pappenem pomógł Pan Hitlerowi wzmocnić się oraz - jako kardynał Pacelli położył Pan podpis pod konkordatem, który powiązał Watykan i Wielkie Niemcy w 1933 r.
Nie udowodni mi Pan swojej niewiedzy o tym, że Hitler i naziści przygotowywali spisek przeciwko nam. Nawet katoliccy biografowie piszą, że przez wiele lat był Pan najlepiej poinformowaną osobą w całej Trzeciej Rzeszy.
Po podpisaniu konkordatu, tak ważnego dla Hitlera, von Pappen, który w Norymberdze z wielkim trudem uratował swoje życie, powiedział: "Trzecia Rzesza jest pierwszym mocarstwem nie tylko uznającym, lecz w dalszym ciągu wprowadzającym w życie szczytne zasady papiestwa".
Pańscy kardynałowie i biskupi w Rzymie błogosławili oręż użyty przeciw bezbronnym Abisyńczykom. Pański kardynał Schuster z Mediolanu ogłosił podbój Abisynii, jako świętą wojnę, która pozwoli zatriumfować w tym kraju krzyżowi chrześcijańskiemu. Pan rości sobie prawa, aby nadal nazywać swój kościół - Kościołem Bożym i w konsekwencji żądać, abym ja, szef cywilnego,
konstytucyjnego państwa zgodził się uznawać Pana jaki mojego zwierzchnika, a w ten sposób jako zwierzchnika narodu amerykańskiego.
Autor:
bury
o
22:45
2
komentarze
czwartek, 9 października 2008
Śliska sprawa
Autor:
bury
o
20:51
2
komentarze
niedziela, 5 października 2008
Wała na taki szantaż
I dobrze, niech przegra. Trudno. Nie można jednak ugiąć się pod tego typu naciskiem.
Zacietrzewiony kibic będzie mieć pewnie za złe, że czynniki decyzyjne w tym kraju postąpiły tak, a nie inaczej. A niby dlaczego miałyby stawać w jednym szeregu z tak zwanymi działaczami, którzy przez lata łaskawym okiem spoglądali na liczne przekręty, a niejednokrotnie na normalne przestępstwa popełniane przez podległych im - również tak zwanych działaczy? Na marginesie, jeżeli mnie pamięć nie myli, około 250 osób ma postawione zarzuty, a część z nich siedzi za kratkami.
Czy można się godzić na tolerowanie takiego łajna, kiedy odwołani z PZPN działacze zwyczajnie umywają ręce, twierdzą, że nie mieli nic wspólnego z korupcyjnymi działaniami, więc są czyści. Co jednak robili przez tyle lat, wiedząc dokładnie co się w tym piłkarskim piekiełku dzieje? Dlaczego wtedy nie zareagowali?
Ciepłe posadki były znacznie wygodniejsze od tego, by działać, a nie tylko po to, by tym działaczem być...
Autor:
bury
o
18:35
2
komentarze
sobota, 4 października 2008
Poziom z katolicyzmu
Wymyślono sobie jakąś beatyfikację, tzn. uznanie za "świętego". Nie zamierzam dociekać czy bardziej trafnym nie byłoby stwierdzenie, iż jest to "osoba zasłużona dla katolików", nie dla chrześcijan, bo to zupełnie inny świat, inna rzeczywistość.
No i teraz polscy katolicy przeżywają kiedyż to za owego "świętego" uznany zostanie - określany przez wielu racjonalnie myślących ludzi Zachodu - jako mistyk lub szarlatan - Jan Paweł II. Tak, jeżeli ktoś nie dowierza, niech przyjmie to do swej wiadomości, że tak właśnie mówią na niego, byłem tego świadkiem, mając na myśli nie tylko uwstecznianie tej religii, ale również skrzętne ukrywanie licznych przekrętów duchownych oraz molestowania małoletnich.
Watykan wymyślił sobie, żeby beatyfikować przy okazji... Piusa XII. Tym, którzy niewiele wiedzą o tej postaci, wspomnieć warto, że to właśnie za jego rządów trwała II wojna światowa, a ów papież nigdy nie potępił hitleryzmu, a wręcz go wspierał. Mało tego, iluż to zbrodniarzy wojennych - dzięki Watykanowi - uniknęło procesów, uciekając głównie do Ameryki Południowej.
To już nie poziom kloaki...
Autor:
bury
o
19:12
0
komentarze
wtorek, 30 września 2008
Nowa protestująca tradycja
Gdyby tak zaprotestować przeciw poczynaniom nie tylko sędziów, ale również protestujących - lekarzy, pielęgniarek, kolejarzy i innych zawodów, gdyby wszystkich zebrać na taki protest, pewnie nie byłoby komu pracować.
Skoro nie wyszło ze świętem Trzech Króli, może by tak - w ramach nowej świeckiej tradycji - do kalendarza dni wolnych od pracy wprowadzić nowe: Święto Protestu (data do ustalenia). Na ten jeden dzień wszyscy niezadowoleni mogliby pojawić się np. przed Sejmem i manifestować swe niezadowolenie w jakimś temacie.
Tym też sposobem prokuratorzy IPN mogliby manifestować swe niezadowolenie z powodu planów obcięcia im budżetu, a przeciwnicy istnienia tej instytucji stanęliby tuż obok. Podobnie (o, ci jeszcze nie protestowali!) - pacjenci, a przy nich przedstawiciele służby zdrowia. Itd., itp.
Byłby czas na protest i na pracę, a Polska rosłaby w siłę, jednak ludziom nie żyłoby się dostatniej.
Autor:
bury
o
20:45
0
komentarze
Etykiety: absurdy
niedziela, 28 września 2008
To nie Szwejk, ten był miłosierny
Aby sprawiedliwości stało się zadość, MON tłumaczy tę wpadkę z brakiem zaproszenia dla tymczasowego (miejmy nadzieję) lokatora budynku z Krakowskiego Przedmieścia faktem, że ten miał w czasie manewrów uczestniczyć w jakiejś tam sesji ONZ w Nowym Jorku (chociaż nie wiadomo po co, skoro języka nie zna, a problemy z założeniem słuchawek, by wysłuchać tłumacza są zbyt znane). Smrodek pozostał, i to z obu stron.
Pojąć jednak nie można na jaką jasną cholerę w całym tym konflikcie głos zabiera niejaki Joachim Brudziński zwany dalej szefem Zarządu Głównego PiS (to taka grupa w konflikcie ze wszystkimi, nawet z kumplami jednolitymi ideologicznie). I ów delikwent oświadcza, że MON zachowuje się żenująco.
Co ten PiS-uar wyczynia, nie wiem - jak mniemam - prezydencka kancelaria ma na tyle wielu pracowników, że a.p.o.l.i.t.y.c.z.n.e.g.o BMW dodatkowo reprezentować nie trzeba.
Dobra, nieważne. Spuśćmy zasłonę miłosierdzia na owe polityczno-militarne żądania i żale. Jakoś jednak nieodparcie do głowy przychodzi mi dobry wojak Szwejk, który i tak wzrostem i miłosierdziem przerastał Prawych i Sprawiedliwych.
Autor:
bury
o
19:38
0
komentarze
Odrażający...
A cóż to za delikwenci? Dwaj Prawi i Sprawiedliwi - Ludwiś Dorn i Edgar Pingwin Gosiewski. Obaj - zgodnie ze swoim światopoglądem, czyli WC (czytaj: wartości chrześcijańskie) tak po chrześcijańsku postępują, że najpierw się rozwiedli, a potem walczą o to, by nie musieli na pozostawioną dzieciarnię zbyt wiele płacić. Nic dodać, nic ująć, ale panowie wytykają te postępki, zapominając o tym, co sami robią.
Z jednej strony mamy szczęście, że nie mają wpływu na dzieci, bo inaczej te mogłyby zostać spaczone tak zakręconym, pełnym hipokryzji światopoglądem, jednak z drugiej szkoda, gdyż może mieliby nieco mniej czasu na uprawianie populizmu i pełnego kłamstw politykierstwa.
Autor:
bury
o
18:10
0
komentarze
czwartek, 25 września 2008
O, kuria...
Autor:
bury
o
23:24
2
komentarze
Etykiety: absurdy, polityka religia
środa, 24 września 2008
Cacanki (jak zwykle)
Autor:
bury
o
22:35
2
komentarze
poniedziałek, 22 września 2008
Gadu-PiS-gadu
- Ten k..., pier...ny oszust, sk...syn.
- Na kogo tak bluzgasz? - zainteresował się sąsiad.
- O tym, k..., jeb...ym gnoju Tusku, tym nierobie.
- Teraz bluzgasz, a pewnie na niego głosowałeś?
- Nigdy bym na tego kut... nie zagłosował. Na tego oszusta...
- Co, może kaczory lepsze?
- Nie ma lepszych od nich!
- Daj se luz, co oni takiego zrobili?
- Chyba ci, k... przyp...lę.
- Ładne masz pan argumenty - rzuciłem w kierunku zwolennika PiS-uarów opuszczając bar.
Tylko w jednym się zgadzam z owym delikwentem. Tuska też niekoniecznie lubię.
Autor:
bury
o
20:22
2
komentarze
niedziela, 21 września 2008
Dziwisz (się)
Zastanawiam się też na ki grzyb targać pochowane wiele lat temu zwłoki. Chyba tylko po to, by komuś dać satysfakcję. Jak śmiem podejrzewać Instytutowi Panoszenia Nienawiści (w skrócie: IPN), który teraz przechodzi z pozycji wszystkiego, co wiązało się z dawnym systemem, przechodząc na opcję atakowania zachodnich sojuszników z czasów II wojny światowej. Przecież żadną tajemnicą, i to chyba dla nikogo, nie jest fakt, że generał Sikorski zginął za swe kontakty i próby dogadywania się z ZSRR.
Dziwisz się też (znów sobie zadaję pytanie) na jaką jasną cholerę panoszący w kraju nienawiść instytut chce na swą działalność większą kasę z budżetu państwa. Instytucja ta zatrudnia około 2000 ludzi będących właściwie wyłącznie na usługach PiS-dzielców i im podobnych światopoglądowo jątrzycieli w polskim społeczeństwie. IPN nieustannie dąży do tego, by np. skazać Wojciecha Jaruzelskiego za wprowadzenie stanu wojennego, za ofiary, jakie stały się skutkiem tego posunięcia z 1981 roku. I tego nie pojmuję, bo nawet ów wywodzący się z Wadowic były szef watykańskiego kraju, podobno autorytet, oświadczył, że Jaruzelski to znakomity patriota. Zapytam się zatem (bo może wtedy zrozumiem): gdzie jest najbliższy sklep monopolowy?
Dziwisz się też, panie Bury, telewizyjnej reklamie, w której zapowiada się serię gazet pod nazwą (oj, pamięć mnie zawodzi) chyba Dowody wiary. Do każdego numeru ma zostać dołączony różaniec. Cena pierwszego wydania - dycha bez jednego grosza. Nie wiedziałem, że to Jedynie Słuszne w Polsce wyznanie opiera się na kupowaniu jakichś tandetnych świecidełek. To ma być wyraz wiary?
No i jeszcze - dziwisz się - jakim to cudem Jaśnie Oświecony Sejm RP w ogóle debatował nad zaproponowanym jako dzień wolny świętem Trzech Króli, który (na szczęście przepadł). Oczywiście z taką propozycją wyszli PiS-dzielce, bo któż by inny? Zastanawiam się nie tylko nad sensem tworzenia dodatkowego dnia wolnego, tym bardziej religijnego, ale nad kolejnym fałszowaniem religii. Proszę o wskazanie mi w Biblii na jednoznaczne słowa, z których wynika, że mędrców (nie króli) było trzech. To, iż przynieśli w darze złoto, mirrę i kadzidło nijak nie świadczy o takiej liczbie. Poza tym wychwalanie naiwniaków mających Herodowi wskazać dokładnie Syna Bożego to - moim zdaniem - jakieś nieporozumienie. Widać, taka to wiara...
P.S.
No i chyba wypadałoby się już obudzić z wakacyjnego letargu, czego - przynajmniej na tej stronie - dotrzymać zamierzam.
Autor:
bury
o
21:48
0
komentarze
Etykiety: absurdy, polityka religia
wtorek, 19 sierpnia 2008
No, tośmy zaszaleli
Po pierwsze - oberprokurator wszechczasów zwany Gwozdkiem (Dyktafonem) do Trumny Ziobro tak się zarzekał, że zrzeknie się immunitetu, no i jako jedyne niebożątko pojęcia nie miał, iż odbędzie się komisja mająca tegoż przywileju go pozbawić go zamierza. Zleciało się natomiast pełno jego - no i Braci Stereo - pretorian, chcących zagłuszyć Muchołapa Niesiołowskiego, co to owej komisji przewodził. Kto pamięta - wie, jakie hasła rzucane były - rodem z "Folwarku zwierzęcego" Orwella. Na nic innego bandy PiS-dzielców nie stać. Tylko na puste okrzyki trafiające do moherelektoratu. I niech tak zostanie, byleby pod strzechy nie trafił...
Po drugie: Napieralski Grzegorz, w którym pokładano nadzieje na zmianę, miał być owym lekarstwem, stał się gościem starającym się ukręcić swoje lody na politycznej scenie, odrzucając ofertę platformersów i przystając na to, co proponowały PiS-uary, broniąc swoich bastionów w publicznej telewizorni. I nie wiadomo co dalej będzie. Z Napieralskiem - ponoć SLD - Grzegorzem. Tym, co zapowiadał, że przeciwstawiać się będzie konkordatowi i innym watykańskim zdobyczom w kraju nad Wisłą.
No i po trzecie...
Tarczę nam przyszykowano, jakąś antyrakietową. Powiem wprost - zarówno Kaczki, jak i Donaldy to po prostu dupy wołowe, i to strasznej maści. Niech mnie ktoś sprostuje, ale pamiętam jak dziś, że tego typu tarcze antyrakietowe funkcjonują m.in. w Egipcie i Turcji, no i amerykańce corocznie muszą bulić miliardy dolców na ich utrzymanie. Aby być ścisłym - do budżetów tych krajów. Naszym negocjatorom od siedmiu boleści zaproponowano dokładnie to samo, co w chwili, gdy wysyłano polskich żołnierzy do Iraku, a potem do Afganistanu. I to było na tyle. Pewnie i tym razem na obietnicach się skończy, może na kilkudziesięciu milionach spadających na łeb i szyję dolarów.
Negocjacje zatem mieliśmy, w polskim stylu. Tradycyjnie na kolanach.
Autor:
bury
o
22:03
0
komentarze
poniedziałek, 14 lipca 2008
Olimpijskie palanty
Jakieś akcje organizowane w wielu krajach na okoliczność obrony Tybetu, protesty itp. Co to zmieni? Totalną bzdurą było przyznanie Chinom tej olimpiady. Teraz mamy rezultat. Co zmienią wszelkie krytyki i inne działania? Nic. Kompletnie NIC.
Moim zdaniem trzeba było myśleć znacznie wcześniej, nie teraz, kiedy olimpiady odwołać nie sposób. Komitet olimpijski sam zanurzył (będę brutalny w słowach) rękę w gównie, przyznając organizację tejże imprezy temu krajowi, więc teraz niech ma pretensje do samego siebie, niech na swe barki przyjmie wszelką krytykę, obrywa ciosy. Nie Chińczycy, gdyż oni wyłącznie przyjmują Jedynie Słuszną (dla siebie) Opcję Polityczną.
Nawet Macierewicz nie pomoże...
Autor:
bury
o
23:25
0
komentarze
czwartek, 10 lipca 2008
Grajdoł miejski
Kiedyś też wspomniałem strażnikom miejskim i policjantom, że gdyby na jednej z równoległych do Gdańskiej, czyli głównej ulicy miasta tegoż, ulic właśnie zauważyli człeka idącego tak zwanym zygzaczkiem, nie oznacza to, iż jest on w stanie niekoniecznie pod wpływem, ale zwyczajnie stara się psie gówienka omijać. No i stało się. Prezydenciunio w swym edukacyjnym przypływie radości uraczył właścicieli psów specjalnymi foliami, jakie bezpłatnie można brać z umieszczonych w różnych częściach miasta pojemników. Mimo to nadal zygzaczkiem należy chodzić.
I teraz najlepsze - wymyślił sobie prezydenciunio, że psie kupy - te, jakich nie pozbierają, a na gorącym uczynku natkną się na ten fakt odpowiednie służby - karane będą 500-złotowym mandatem. Mało tego - ci, co rzucą papierek na przykład, a zostaną zauważeni, też zaliczą taką samą karę, bo śmieci wrzuca się do koszy.
A teraz dodatek: na wspomnianej ulicy, gdzie zygzakiem się chodzi, kosz uświadczy człek co mniej więcej 600-800 metrów. Nawet cierpliwych znudzi niesienie w garści foliowego opakowania po batonie.
Poza tym - inna z głównych ulic, prowadząca do dworca kolejowego wyposażona została tak, że 10 minut szukałem kosza na śmieci należącego do miasta.
Główka pracuje, prezydencuniu, móżdżek już nie...
Autor:
bury
o
23:03
0
komentarze
niedziela, 6 lipca 2008
Oczywista oczywistość
Wyjątkiem od reguły było stwierdzenie, że w jeszcze nie tak dawno wyśmiewano się z władzy. Teraz zmieniono reguły i śmieją się ludzie z opozycji.
Sądzę, że wiem dlaczego.
Autor:
bury
o
00:26
0
komentarze
niedziela, 29 czerwca 2008
Żenada
Autor:
bury
o
12:51
0
komentarze
środa, 25 czerwca 2008
IV UE ?
Autor:
bury
o
21:32
0
komentarze
poniedziałek, 23 czerwca 2008
Gówno wyszło

Prezydenciunio bowiem nie dość, że na stanowisku swym jest tylko głosem PiS-dzielców, na dodatek BMW jest wobec siebie absolutnie bezkrytyczny. Jeżeli horyzonty myślowe są aż tak zawężone, wypadałoby poprawić chociaż formę, ale do tego niezbędny byłby porządny logopeda. Od dłuższego czasu pojawiają się bowiem problemy (już podobne do tego, z jakimi spotkać się można u Gosiewskiego Edgara ksywa: Pingwin) ze zrozumieniem czy Mister President mówi o polityce, hodowli Irasiadów czy też o przepisie na dobry kompot z jabłek.
Autor:
bury
o
22:03
0
komentarze
czwartek, 19 czerwca 2008
Bo piłka była za słona
Niejaki zawodnik pod tytułem Łobodziński na łamach mniej lub bardziej wiarygodnego (niepotrzebne skreślić) "Faktu" oświadczył, że winę za fatalny występ reprezentacji ponoszą... kibice. Polscy kibice. Tak bowiem głośno - jak stwierdził ów kopacz - hałasowali, iż niemożliwym było porozmawianie na boisku z niejakim kopaczem pod tytułem Wasilewski, więc ten pierwszy (na skutek hałasu z trybun) nie wiedział biedaczek co ma począć, jak się na tym ogromnym boisku ustawić, by zagrożenia pod bramką Boruca nie było.
Cholercia jasna, rocznie nie zarabiam nawet 10 procent tego, co ów koleś - pewnie po odliczeniu podatku, i to niemałego - zgarnął osobiście za udział w całkowicie nieudanej imprezie, żeby nie powiedzieć - kompromitacji. W sumie występ ten pochłonął (bagatela!) 11 milionów złociszy, a i milion więcej od kopaczy wzięli sobie działacze, do tego dochodzą jeszcze koszty typu hotele itp. Gdybym to ja nie wiedział jak się zachować w robocie - bo przecież piłkarz zgarniający sporą kasę to chyba zawód - dostałbym minimum solidne "opr", a w najgorszym wypadku, wyleciałbym z hukiem. A ten tu nie wiedział jak się zachować, bo mu widownia przeszkadzała.
Na następne Euro, o ile ma szansę na rozegranie go w Polsce (oby już bez Łobodzińskiego), proponuję wyposażenie rodzimych kopaczy w telefony komórkowe. Zanim poda do drugiego zawodnika, niech do niego zadzwoni. W razie czego pozostają znaki dymne, alfabet Morse'a, sygnalizacja świetlna itp. Ale tejże reprezentacji to i tak nie pomoże. Poza tym, że wyjdzie się na boisko trzeba jeszcze przejawiać chęć do gry. Z tym jednak był problem.
Kibice hałasowali - rzekł Łobodziński. A może zupa była za słona?
Autor:
bury
o
17:07
0
komentarze
poniedziałek, 16 czerwca 2008
I po ptokach...
Zastanowić się warto jak wypadną te następne mistrzostwa, a właściwie ich możliwy brak. W sieci pojawiają się coraz mniej sympatyczne tytuły typu: "Gordon Smith: Szkocja podjęłaby się organizacji ME 2012", "Szkocja podjęłaby się przeprowadzenia finałów piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku, gdyby UEFA odebrała prawo organizacji Polsce i Ukrainie" lub "UEFA bierze pod uwagę odebranie Polsce i Ukrainie organizacji piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku". Czyli jest już nieźle.
Pojawia się jednak światełko w tunelu. PiS-dzielce wymyśliły sobie, że patronem planowanego do wybudowania Stadionu Narodowego w Warszawie ma być Jan Paweł II. No więc podwaliny już są.
Pozostaje tylko jeszcze wiara w cuda. Takie same jakim miał być awans polskich zawodników w piłkę kopaną do następnej rundy.
Czy aby tylko stadion o takim imieniu nie będzie obrażał uczuć bezwyznaniowców albo wyznawców innych religii?
Autor:
bury
o
22:16
2
komentarze
sobota, 14 czerwca 2008
Wygrają 4-4...
Autor:
bury
o
22:08
2
komentarze
poniedziałek, 9 czerwca 2008
Antymałpo ! Wara od Euro !!!
Ów jegomość wymyślił sobie - po przegranej naszych zawodników w piłce kopanej z Niemcami - aby reprezentantów zza zachodniej granicy, a pochodzących z tej strony Odry, pozbawić obywatelstwa polskiego. Żeby było jeszcze śmieszniej i poziom absurdu zwiększyć, Orzechowski postanowił wysłać list w tej sprawie do Lecha K., zwanego dalej prezydentem.
Jasna dupa! Olać się można powyżej pach, skoro polskie przepisy jednoznacznie mówią, że obywatelstwo można stracić tylko wtedy, gdy sam zainteresowany o coś takiego wystąpi. Tym też sposobem zarówno Miro Klose, jak i Lukas Podolski mogą spać spokojnie i nie przejmować się słowami paranoika z LPR.
Mimo wszystko życzę Mirosławowi Orzechowskiemu, by już więcej się nie odzywał, albo nie mógł wyartykułować nawet najdrobniejszego dźwięku. Małpy z pobliskiego ogrodu zoologicznego rozwiesiły flagi i rozpoczęły protest, twierdząc, że gdyby jakimś przypadkiem wyżej wymieniony osobnik miał rodowód wspólny z nimi, one zaczną głosić, iż ich pochodzenie jest wspólne z orłem bielikiem, bo tak będzie bezpieczniej.
Mniejsza z tym. Już przed rozpoczęciem meczu z Niemcami wiedziałem, że trener Benhauer (nazewnictwo wzięte od ważniejszego z Braci Stereo) złych ludzi wybrał do składu. Nie było szansy na zwycięstwo.
Moim zdaniem zespół polskiej reprezentacji na ten mecz winien przedstawiać się następująco:
bramkarz: Ryszard Kalisz (ze względu na gabaryty),
obrona: Andrzej Lepper (przez urządzoną przez niego blokadę żaden Podolski czy inny Klose z pewnością przejść nie miałby szansy). Do współpracy zaprosiłbym w tej formacji jego dawnych i obecnych współpracowników: Andrzeja Łyżwińskiego, Danutę Hojarską i Renatę Beger. W tym składzie Niemcy mogliby nam najwyżej skoczyć.
pomocnicy: Joachim Brudziński z PiS (jednocześnie napastliwy i bronić umie), Donald Tusk (jeden, który umie grać w piłkę się przyda, w razie czego zmienić go można Fotygą), a skrzydłach - Bracia Mniejsi, z lewej - Yaro, z prawej BMW.
napastnicy: Jacek Ziobro i Janusz Palikot (chyba jakichkolwiek wyjaśnień tu nie trzeba).
Żadne tam Krzynówki, Żewłakowy, Boruce, Rogery i inne Żurawskie. Wtedy Euro byłoby naprawdę nasze.
Autor:
bury
o
18:45
0
komentarze
sobota, 7 czerwca 2008
Katosadyzm w majestacie prawa
Autor:
bury
o
16:06
1 komentarze
Etykiety: absurdy, polityka religia
środa, 4 czerwca 2008
Nie tak miało być
Autor:
bury
o
19:06
0
komentarze
sobota, 31 maja 2008
Oby nie tylko czcza gadka
- Nie może być jednak tak, żeby jakaś religia - choćby największa - wpływała na decyzję rządzących. No choćby bulwersująca ostatnio sprawa in vitro. To jest jakaś paranoja, że ludzie, którzy nie mają rodzin, nie mają dzieci i nie ponoszą odpowiedzialności za partnera, przesądzają o sprawach, o których z natury nie mają pojęcia. Absolutnie tak być nie może...
- Już wiele razy o tym mówiłem i będę powtarzał do znudzenia: tej wezbranej rzece państwowych pieniędzy wpływającej wprost do kościelnej kruchty trzeba raz na zawsze postawić tamę.
- Bo proszę mi powiedzieć, na co Napieralskiemu becikowe, skoro dobrze zarabiam? A przecież zgodnie z ustawą dostanę tyle, co rodzina, która ledwie wiąże koniec z końcem. To bezsens i niesprawiedliwość.
To oczywiście tylko niektóre z wypowiedzi nowego szefa SLD. Poczekamy, zobaczymy...
Cytaty pochodzą z ostatniego numeru tygodnika "Fakty i Mity" Sphere: Related Content
Autor:
bury
o
17:52
0
komentarze
środa, 28 maja 2008
Lewa lewizna
Mimo powszechnego zmęczenia jakiś finisz rywalizacji Olejniczak-Napieralski będzie. - Przewodniczący zamierza być bardziej aktywny w mediach. Spotka się z delegatami na kongres. Będzie widoczny podczas wtorkowego protestu nauczycieli. Planujemy też dyżur w "Trybunie" - wylicza współpracownik Olejniczaka.
Współpracownik Napieralskiego zapowiada, że "Grzegorz skupi się na dobrym przygotowaniu wystąpienia kongresowego". Ma być skierowane do delegatów z terenu, szeregowych działaczy, a nie wojewódzkich baronów i liderów krajowych. Ci w większości są po stronie Olejniczaka i zdania nie zmienią. Zwykli działacze - mogą. Napieralski powie, że lepiej ich rozumie i częściej odwiedza.
Tyle cytatów ze strony Grzegorza Napieralskiego, kontrkandydata Wojciecha Olejniczaka do stanowiska szefa SLD, jaki ma zostać wyłoniony pod koniec tegoż miesiąca. Niby nic, jednak coś się tu zmienić może. Numer cały jest wyjątkowo prosty, dla aktualnych trendów polskiej polityki dość nietypowy, wręcz niebezpieczny, bo jego wynikiem będzie najprawdopodobniej konsekwentne egzekwowanie praw obywateli wynikających z obowiązującej Konstytucji RP, która obecnie umożliwia m.in. dochodzenia swoich roszczeń ze względu na światopogląd itp. Ścigane tym samym może okazać się państwo polskie choćby za umożliwienie wywieszania krzyży w publicznych miejscach czym urażeni mogą poczuć się ateiści.
Dotychczasowy szef SLD, Wojciech Olejniczak - lewicowy chrześcijanin, obnoszący się ze swoim katolicyzmem. W sam raz pasuje do obecnych i do niedawna byłych opcji, jakie rządziły tym krajem. Przy tych rządach - to moja własna opinia - lewicowa partia nie staje się podobna do PiS-dzielców i platformersów. Czym jest bowiem opozycja, która sama wewnętrznie się rozbiła, gotuje się we własnym sosie, zamiast zbijać kapitał polityczny, walczyć o wyborców, gdy dotychczasowi rządzący wyłącznie obiecują, ale swych wyborczych przyrzeczeń jakoś spełnić zamiaru nie mają? Najpierw niszczy koalicję taka opozycyjna siła przewodnia (ale tę własną, wewnętrzną koalicję, w skład której wchodzą inne partie nie za bardzo zgadzające się z będącymi u steru władzy), a potem traci tylko na wyborczym słupku, by zejść do granicy wyborczego progu. Żadnej nauki do siebie Olejniczak nie przyjmuje, gorzej - chyba wzorem Millera, Oleksego i kilku innych - wpadł w samouwielbienie i do wiadomości nie przyjmuje, że o ile cokolwiek się nie zmieni, zostanie mu polityczny niebyt. Nie liczy się bowiem z elektoratem, któremu nie w smak to, by partia będąca (wedle swej nazwy) po konkretnej stronie politycznej sceny była kompletnie nijaka, bo oczekują na radykalne posunięcia, krytykę władzy i pokazanie dróg wyjścia, a jednocześnie na przeciwstawienie się wszechobecnemu w świecie polityki klerowi, a nawet na unieważnienie umowy zwanej Konkordatem, dzięki któremu grube miliony z państwowej kasy zasilają portfele katolickiego duchowieństwa.
Taka właśnie pozostaje tak zwana opozycja...
Wedle zapowiedzi, starcie Napieralskiego, mieniącego się być reformatorem aktualnego układu w SLD z Olejniczakiem, który trzyma się dawnego, utartego schematu i iść drogą wytyczoną przez swoich poprzedników.
Przyznam, że jako niedowiarek z założenia, byłbym bardziej w stanie uwierzyć w to, iż cały ogród zoologiczny byłby w stanie przejść przez igielne ucho, niż pretendent do lewicowego tronu cokolwiek zmieni. Nawet jeżeli to zapowiada. Obietnic przez mieliśmy już tyle, że zliczyć ich nie jestem w stanie.
Autor:
bury
o
22:08
0
komentarze
Etykiety: absurdy, polityka religia
Postrajkowali
Tak naprawdę nijak pojąć nie mogę któż był tak mądry inaczej, żeby na datę protestu ciała pedagogicznego - na okoliczność podniesienia płac, zachowania w dotychczasowej formie nauczycielskich przywilejów i innych roszczeń - wybrać 27 maja. Dzionek jak każdy inny, te same lekcje, no może za wyjątkiem nielicznych ustnych egzaminów maturalnych. I taki czas sobie Związek Nauczycielstwa Polskiego wybrał jako termin strajkowania. Gdyby tak ktoś pomyślał i ustalił owo posunięcie na pierwszy dzień matur, byłoby znacznie ciekawiej, a tak, zaprotestowali, skończyli i już. Przyznam, że gdybym był u steru władzy, zwyczajnie olałbym całe to zamieszanie. Właśnie ze względu na datę, taką nijaką.
Autor:
bury
o
21:38
0
komentarze
Etykiety: absurdy
poniedziałek, 26 maja 2008
Pomysłowy Dobromir, pardon - Edgar
Dla tych, którym nieco pamięć przyblakła, przypomnę choćby inicjatywę i realizację peronu we Włoszczowie, gdzie - chyba ze względu na metropolitarny charakter tej miejscowości - zatrzymywać się musiały nawet pociągi międzynarodowe. Wynik finansowy tego posunięcia, którego inicjatorem był gość o ksywie Pingwin nijak nie odpowiada pierwotnym zamierzeniom. Straty i tyle. Ale efekt jest.
Autor:
bury
o
18:36
0
komentarze
niedziela, 25 maja 2008
Mamuśka
Życie przynosi jednak coraz to więcej niespodzianek, więc trudno przewidzieć czy niebawem nie przyda się na ulicach umieścić tablic ostrzegawczych typu: "Policji i Straży Miejskiej nie uświadczysz. Biją w mordę". Każdy z nas takie miejsca mógłby wskazać.
I właśnie o owym mordobiciu wspomnieć warto. Otóż, we Włocławku szedł sobie mężczyzna. Drogę zastąpiło mu coś w rodzaju tercetu - dwie panie i towarzyszący im jegomość. Z jakiegoś powodu pobili przechodnia, jednak wkrótce trójka ta została zatrzymana. Niby taka polska codzienność, ale w zdarzeniu tym ciekawy jest jeden fakt. Nie to, że napastnicy byli pijani, bo to norma. Jedna z atakujących kobiet znajduje się w wysoko zaawansowanej ciąży. Ona też podobno biła.
Teraz do końca człowiek żaden pewności mieć nie może czy np. ustępując miejsca w tramwaju obitym w ramach wdzięczności nie zostanie. Czy w niektórych okolicach nie należałoby umieścić tablic: "Uwaga na kobiety w ciąży". Prawdopodobieństwo istnieje, chociaż podobno wyjątek reguły nie czyni...
Zastanawiam się tylko jakiż to obywatel lub obywatelka wyrośnie po wychowaniu przez taką "matkę"?
Autor:
bury
o
21:52
2
komentarze
BMW (raczej) pierwszym nie będzie
Podsłuchiwanie za rządów (szczególnie, kiedy do władzy doszedł Yaro Kaczyński) stało się czymś codziennym. Weźmy tak dla przykładu Zbiga Ziobrę co to dyktafonem wbijał gwiździe w polityczną trumnę Jondrka Leppera. Do tego dochodziły liczne pogłoski o podsłuchach wszelakiej opozycji względem PiS-dzielców, zbieranie haków itp.
Sprawę podsłuchiwania ujawnił zresztą osobiście Kazio Marcinkiewicz, argumentując, że Brat Mniejszy Większy robił to dla swego bliźniaka, by ten jak najszybciej mógł zostać premierem. I jeżeli to nie bajanie sfrustrowanego polityką a la IV RP człowieka, BMW trafić może przed Trybunał Stanu.
Nie widzę jednak szansy, by do takiego scenariusza dojść mogło. Wystarczy choćby zobaczyć jak lekko los obszedł się ze wspomnianym już Zbyszkiem od dyktafonu. W normalnym kraju facet taki, którego nazywano nawet zerem nadal w polityce funkcjonuje, mało tego - pyskuje i czuje się całkiem dobrze, chociaż tak faktycznie, winien gnić w jakichś kazamatach.
Taki to jednak kraj, gdzie najcięższe zarzuty dla politykierów (nie ma moim zdaniem w Polsce polityków), i to udowodnione, nie zmieniają ich sytuacji, nie kierują ich w całkowity publiczny niebyt.
Niestety, prezydent nie jawi się jako ten pierwszy, który może stracić swe stanowisko.
Autor:
bury
o
15:46
0
komentarze
Etykiety: absurdy, prawo polityka
sobota, 24 maja 2008
Katosadomasochizm
Któż mógł napisać takie słowa? Nie kto inny, jak (ocenzurowałem w tym miejscu samego siebie) untergiertych, znaczy się były wiceminister od katoedukacji i antydarwinowskiej ewolucji Mirosław Orzechowski. On właśnie doniósł na niesfornego posła Palikota, bo ten nazwał niejakiego Rydzyka Tadeusza, z zawodu ojca - "szatanem", nawołując przy okazji do jego aresztowania. Orzechowski - poseł (na szczęście były) LPR stwierdził, iż takie określenia naruszają jego (tak zwane) uczucia religijne. I z tego powodu Palikota ukarać trzeba. Przed polskim systemem prawnym, który nawet w swej konstytucji (tak ją nazywam, nie wielką literą), która w swych zapisach nie daje możliwości wytaczania procesów osobom neutralnym religijnie, np. ateistom o to, że ktoś naruszył ich światopogląd.
Na szczęście można zrozumieć owego Orzechowskiego. Przecież - zgodnie z jego sposobem myślenia - on od małpy nie pochodzi i naruszania prawa przez padre Rydzyka będzie bronił niczym krzyżowcy Ziemi Świętej.
Ciekawe czy w takim samym stopniu bronić by zdoła w swym nawiedzeniu - księdza, który podczas lekcji religii (niestety w szkolnej sali, nie w tak zwanej sali katechetycznej) otwartą dłonią uderzył w twarz 13-letniego ucznia. Cios był na tyle silny, że chłopak prawie osiągnął poziom podłogi. Niedowiarkom polecam obejrzeć nagranie na: ksiądz w akcji.
Ciekawi mnie tylko czy bez szwanku po takowej akcji byłby jakikolwiek belfer uczący świeckich przedmiotów. Poza kuratorium nie zainteresowano tym - na razie - nikogo.
Jedno dobre z owego zdarzenia - ksiądz pt. dziecięcy bokser już w szkole uczyć nie będzie. Na pewno nie w tej, gdyż tak zapowiedział dyrektor.
Ale co z innymi? Szkołami, rzecz jasna.
Autor:
bury
o
22:55
0
komentarze
Etykiety: absurdy, polityka religia
czwartek, 22 maja 2008
Dzień z tacą...
Kojarzy mi się to z łamaniem zakazu o nieuczciwej konkurencji. Tego dnia przecież jedynie na tacę kasa winna trafiać, nie do fiskalnych kas...
P.S.
A dewotowi z okolicy, który przez kilka godzin puszczał na cały regulator jakieś procesyjne hity ten sam wymiar sprawiedliwości, który ma ścigać handlowców, winien wlepić solidną karę za obrażanie moich uczuć i zakłócanie spokoju.
Autor:
bury
o
20:55
2
komentarze
wtorek, 20 maja 2008
Autorytet ustawowo nadany
Możemy sobie tak wymieniać do bólu, ale tylko pod jednym warunkiem: musimy być związani z Instytutem Pamięci Narodowej.
Ten sztuczny twór, jaki powstał wyłącznie - moim skromnym zdaniem - tylko po to, by wiecznie grzebać w przeszłości, nadawać statusy osób jakichś tam przez kogoś pokrzywdzonych i zwyczajnie dzielić społeczeństwo, teraz zamierza wydać książkę, z której mamy podobno dowiedzieć się, iż Lech Wałęsa to agent bezpieki zwany "Bolkiem". Nie przeczę, że jest to możliwe, jednak pod uwagę trzeba wziąć pewien fakt: na przełomie lat 80. i 90. archiwa wspomnianej bezpieki zostały zbyt mocno wyczyszczone przez grupę ludzi, co wówczas do władzy doszli, więc teraz do ustalenie prawdy, ustalenia kto rzeczywiście agentem był jest faktycznie marzeniem ściętej głowy.
Mimo to IPN wie najlepiej, zatem tejże instytucji należy powierzyć zbadanie nowego tematu, jaki wypłynął z edukacyjnych kręgów. Otóż niektórym uczniom ostatnich klas szkół średnich nauczyciele postawili warunek - nie będziesz zdawać egzaminu maturalnego, dostaniesz jedynie świadectwo ukończenia szkoły, a nie dostaniesz "jedynki". Sprawa wyszła, głos podnieśli niedoszli maturzyści z całej Polski i teraz rozpoczyna się tzw. afera.
Naprawdę, niech się tym IPN zajmie, na pewno udowodnią, że o ile nauczyciel dopuszczający się takich praktyk jest członkiem oświatowej "Solidarności", pognębił w ten sposób młodocianego szpiega działającego przykładowo na rzecz wywiadu Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Jeżeli belfer taki reprezentuje Związek Nauczycielstwa Polskiego, na pewno zostanie uznany za element wywrotowy, co to działa na szkodę państwa.
Dlatego też nie wiem na jaką jasną cholerę nam jakakolwiek władza. Wystarczy przeca ustawowo przekazać do IPN właśnie wszelakie pełnomocnictwa w rządzeniu (za wyjątkiem prezydenckich, bo tenże obiema łapkami podpisze się pod każdą ichnią decyzją). No i jeszcze pozostaje władza kościelna, ale tej nikt nie ruszy, gdyż ten element rodzimej układanki zabezpiecza niejaki konkordat.
Ale to już zupełnie inna historia.
Autor:
bury
o
22:39
0
komentarze
poniedziałek, 19 maja 2008
Się doczekał
Autor:
bury
o
22:21
2
komentarze
wtorek, 13 maja 2008
Komuno (szkolna) wróć !
Autor:
bury
o
22:42
5
komentarze
sobota, 10 maja 2008
Którędy do Boga?
Autor:
bury
o
22:07
3
komentarze
środa, 30 kwietnia 2008
Jak cię widzą, tak..., czyli Mr. Boruc & the Pope
Autor:
bury
o
22:40
0
komentarze
poniedziałek, 28 kwietnia 2008
Z mózgiem na bezrobociu
Autor:
bury
o
22:13
0
komentarze
niedziela, 27 kwietnia 2008
...więcej nie znalazł
I tę propozycję należy przedstawić tym, którzy od lat pozostają w parlamentarnej opozycji czyli ogólnie rozumianej lewicy.
Autor:
bury
o
22:14
0
komentarze
piątek, 25 kwietnia 2008
Lecz się BMW
Autor:
bury
o
22:19
0
komentarze
Ekosystem na wymarciu (mam nadzieję)
Autor:
bury
o
19:34
0
komentarze
czwartek, 3 kwietnia 2008
Jeszcze Lechistan
Autor:
bury
o
19:10
3
komentarze
Etykiety: absurdy, polityka religia